Go! Tony Go! (2024) [Atari 8-bit) - Monochrome Productuons - Rafał Dudek, Vladimir Janković, Michał Brzezicki
Choć oficjalna premiera ma mieć miejsce w sobotę 12 października 2024 roku podczas imprezy Nocne Retro Granie, to już w poniedziałek 7 października 2024 roku, na pięć dni przed premierą, wszyscy ci, którzy kupili grę Tony w wersji cyfrowej w serwisie Itch io, dostali nową wersję Tony'ego 1.8 wraz z grą „Go! Tony Go!". Ja już zagrałem w tę grę w poniedziałek, ale nie chciałem wrzucać filmu przed oficjalną premierą gry, takie osobiste embargo narzucone przez samego siebie. Ponadto też można kupić tę grę w wersji fizycznej na małe Atari w postaci kasety magnetofonowej w sklepie Retronics, ale chyba nakład jest limitowany.
Gra „Go! Tony Go!" jest samodzielną grą rozgrywającą się w uniwersum gry „Tony: Montezuma's Gold", której premiera miała miejsce, jak dobrze pamiętam, (ach ta skleroza) chyba na Pixel Heaven w czerwcu 2024 roku. Można powiedzieć, że to jest spin-off „Tony'ego: Montezuma's Gold", ale obiło mi się o uszy, że autorzy będą chcieli w przyszłości „scalić" obie gry i zrobić z tej gry etap bonusowy między etapami głównymi. Gra na tę chwilę ukazała się na ośmiobitowe komputery Atari. Miała też wyjść wersja na Amigę i nawet chyba została ukończona, lecz wybuchła drama pomiędzy autorem gry a programistą gry na Amigę, który "pożyczył" pomysł i przerobił grę na kucharza Bartoliniego Bartłomieja z bajki animowanej „Porwanie Baltazara Gąbki". Z początku podobał mi się ten pomysł i myślałem, że to było przy błogosławieństwie autora gry, a niedługo potem wyszło jak wyszło. Forum PPA pl to aż zapłonęło. Najprawdopodobniej wersja „Go! Tony Go!" w wersji na Amigę zostanie anulowna i chyba się nie ukaże, chyba że coś się zmieni w tej sprawie. Podobno też ma być w planach wersja na Commodore 64. W tę też chętnie zagram. Ponadto twórcy mają w planach wydanie ogólnie „Tony'ego" na PC w wersji na Steam, na Androida i chyba na Switcha. Ponadto fani robią tę grę na ZX Spectrum i Atari ST. A cała ta seria ma nie popezestawać na jednej grze. Dwoma słowami: dzieje się.
Gra ta to klasyczny przedstawiciel gatunku run and jump (biegnij i skacz), jak ja to nazywam. Nawet nie wiem czy ten podgatunek zyskał jakąś nazwę. Gra w swojej rozgrywce przypomina trochę tego dinozaura, który przeskakuje te kaktusy w przeglądarce Google Chrome kiedy nie ma internetu, czy też jej wersja na małe Atari „Technical Difficulties" z tego roku,
na której podstawie pan Maciej Małecki (jeden z programistów „Tony'ego" na Commodore 64) zrobił w 2021 roku grę na Commodore 64 „T-Rex 64",
trochę „Moon Patrola"
i trochę „BC's: Quest for Tires" i tego typu gier.
Po prostu jedziemy Tonym schowanym w wagoniku kopalnianym i jedziemy po niekończących się torach, które są generowane proceduralne, losowo. Zakres ruchów jest ograniczony do trzech kierunków, prawo to gaz, lewo to hamulec i dół to unik przed przeszkodami. Kierunek w górę nic nie robi. Chyba , że jeszcze wyjdą jakieś update'y uruchamiające kierunek w górę jako skok. Przycisk fire to jest skok. Sterowanie tym wagonikiem trochę mi przypomina sterowanie tym łazikiem w Moon Patrolu. Mamy taki mały „poślizg", bo ten wagon musi przyspieszyć i przyhamować. Nie ma to tamto, fizyka musi być.
Po drodze w losowych momentach generują się doły, które musimy przeskakiwać , a także wiszące w powietrzu czaszki. Jak wpadniemy do dołu, albo jak dotkniemy czaszki, tracimy życie. Możemy także zbierać klejnoty, które dodają bonus punktowy a także eliksiry, dzięki którym możemy zabijać czaszki. Każdy przejechany metr to są naliczane punkty i co 10 tysięcy punktów dostajemy nowe życie. Żeby nie było zbyt łatwo, co jakiś czas prędkość jazdy wózka się zwiększa automatycznie. Zaczynamy powolutku, a potem coraz szybciej i szybciej i szybciej, a potem jest jazda bez trzymanki aż do skuchy. Podczas gry było tyle śmiechu co nie miara. To co się wyśmiałem to moje.
Chyba najlepszą zaletą tej gry jest regrywalność, że po skusze chcesz grać dalej, zupełnie jak z tym Jumpmanem z Mario. Ta gra ma w sobie to coś, ma ten syndrom jeszcze jednej rundy. Ale po dłuższym czasie zaczyna się nudzić. To jest taka gierka żeby przyjść po robocie, włączyć na pół godziny, zrelaksować się i wyłączyć. Ale ma ona jedną cechę o której przed chwilą napisałem, regrywalność. Po jakimś czasie chce się do niej wrócić, a przynajmniej ja. Od czasu do czasu włączę sobie ją na pół godzinki dla relaksu.
Moim zdaniem na wyższych prędkościach punkty zaczynają się zbyt szybko naliczać i sprawny gracz na jednym kredycie może sobie zarobić nawet dwa życia albo nawet i więcej. Moim zdaniem twórcy gry powinni trochę utrudnić grę i trochę zmniejszając naliczanie punktów na wyższych prędkościach (prędkość naliczania punktów albo liczbę punktów), albo zmienić dodawanie życia co 20 albo co 30 tysięcy punktów. Bo gierka jest za łatwa i spokojnie na jednym kredycie można przekręcić licznik punktów. Ja dojechałem do 250 tysięcy punktów i dalej nie chciało mi się grać, a zajęło mi to około 18 minut. Zanim straciłem wszystkie życia i nastąpił napis Game Over, to jeszcze zdążyłem dojechać do 257 tysięcy punktów. Jakby tak siąść na godzinkę, to spokojnie można dotrzeć do prawię miliona punktów i przekręcić licznik. Wystarczy troszkę zwiększyć poziom trudności i będzie ok.
Świetna gierka, polecam. :)
Mały update. Po około tygodniu Popmilo czyli Vladimir Jankovic, który jest koderem tej gry, trochę załatał ten tytuł i utrudnił zdobywanie punktów. Nie wiem czy po update czy udało mi się dojechać do 100 tysięcy punktów, na pewno miałem rekord koło 75 tysięcy.
Niestety wyszło też, że gra ma małe problemy techniczne, albo się wiedza, albo crashuje, albo pojawiają się różne artefakty graficzne. Ja najpierw ogrywałem tę grę na leciwym już emulatorze Atari 800 i wszystko było OK. Jak włączyłem ją na The 400 Mini to pojawiały się artefakty graficzne i gra się freeze'owała (zamarzała). Na małym Atari zaś gra się crashuje, ale twórcy wiedzą już o problemie i będą starali się połatać tę grę.
Ten tekst pisałem w październiku, teraz mamy początek grudnia.