Luckyman (2025) - Atari XL/XE - Łukasz LukLab Labuda
9 maja 2025 roku miała miejsce premiera gry „Luckyman", która wyszła na komputery z ośmiobitowej rodziny Atari.
Autorem gry jest Łukasz "LukLab" Labuda, który napisał grę w języku Advan Basic. „Luckyman" jest jak dotąd najbardziej rozbudowaną grą autora, która podobno zajmuje całą dyskietkę. Autorowi zajęło napisanie tej gry dwa lata i pisał ją na prawdziwym Atari praktycznie od zera. Jedynie projekty sprite'ów, fontów i projekty komnat robił na komputerze PC, a później przenosił je na komputer Atari. Łukasz Labuda wcześniej zrobił w Advan Basicu mniejsze gry: „Gra w linie", która powstała w 2020 roku, „City Defender" który został wydany w 2021 roku oraz dwie części „Pac Time" wydane w 2022 roku. „Luckyman" był pisany w trybie znakowym, a dzięki wykorzystaniu technik DL i PMG (nie wiem co to znaczy, nie pytajcie mnie), dzięki czemu na ekranie jednocześnie wyświetlanych jest do 13 kolorów. Autor gry chciał żeby najnowsze jego dzieło czyli „Luckyman" mógł zostać uruchomiony na stockowym Atari z 64 kB pamięci RAM, przez co autor gry musiał zrezygnować z muzyki i kilku rozwiązań, które autor chciał wprowadzić (na przykład minimapę). Mam nadzieję, że zostanie wydana rozbudowana wersja wymagająca 128 kB pamięci RAM. Gdyby gra ta wyszła w wersji fizycznej, na przykład na kartridżu, to chętnie kupię jeden egzemplarz. Ale też nie wiem czy jest sens wydawać tej gry na kartridżu dla kilku zapaleńców w Polsce i kilkunastu na świecie. Ale chętnie bym wsparł autora tej gry, bo na to zasługuje. Jeśli autor zdecyduje się wystawić tę grę do przyszłego FujiCup, to chętnie oddam głos na tę grę.
Sama gra jest inspirowana wielkim klasykiem z lat 80 czyli „Montezuma's Revenge" napisaną przez Roberta Jaegera w 1983 roku i wydaną przez Parker Brothers w roku 1984 i sama rozgrywka trochę przypomina mi „Montezuma's Revenge".
„Luckyman" jest wieloekranową komnatówką w połączeniu z grą action adventure, platformówką i grą zręcznościową. Sama rozgrywka bardzo przypomina grę „Montezuma's Revenge" i myślę, że fani Montezumy powinni szybko się odnaleźć w tym tytule.
Bardzo fajnym featurem jest grywalna plansza tytułowa gry, gdzie możemy sterować głównym bohaterem gry. Z lewej strony ekranu mamy tutaj pokazane opcje i ustawienia gry na trzech różnych poziomach trudności. Sama gra ma trzy poziomy trudności, ale ze względu na hardkorowość rozgrywki inspirowaną na grach arcade z początku lat 80, zalecam grać na poziomie najłatwiejszym, czyli na normalnym. Ta gra oddzieli prawdziwych mężczyzn od dadgamerów.
Po prawej stronie ekranu tytułowego mamy interaktywny samouczek, który nam wyjaśnia aspekty gry i dzięki czemu będziemy mogli trochę potrenować przed rozpoczęciem rozgrywki. Podobne interaktywne intro miała „Montezuma's Revenge" czy też nieoficjalny sequel „Montezuma Again" z 2018 roku na małym Atari.
Sama gra ma system autosave'ów i można wczytać stan gry po Game Over, ale trzeba włączyć grę na pierwszej stacji dyskietek. Gra robi autosave kiedy ukonczymy jeden level rozgrywki i pozwala kontynuować rozgrywkę od początku tego levelu, w którym rozpoczynaliśmy rozgrywkę. Jeśli zakończymy grę w pierwszym levelu zanim dojdziemy do levelu 2, rozpoczynamy rozgrywkę od początku. Nie ma że boli. Ale autosave'y i kontynuacja rozgrywki jest dla słabych. Trzeba grać hardkorowo jak w latach 80 a nie. Jeśli zdecydujemy się rozpocząć nową rozgrywkę, save jest kasowany i nadpisywany od nowa.
W grze wcielamy się w tytułowego Luckymana, aż chce się zaśpiewać piosenkę zespołu Emerson, Lake & Palmer o takim samym tytule z 1970 roku, który musi przewędrować bodajże 6 poziomów ruin jakiegoś zamku żeby dotrzeć chyba do jakiegoś skarbu. Nie zagłębiałem się w fabułę tej gry. A powiem Wam, że przejście pierwszego levelu stanowi ogromne wyzwanie, nawet dla takiego gościa jak ja, który wciąga nosem „Preliminary Monty 16k" i który zapętla kilka razy 9 level tam. Po kilku próbach udało mi się w końcu przejść Level 1 i 2 i póki co utknąłem w levelu 3, ale postaram się ukończyć ten tytuł.
Jak mówiłem sama rozgrywka przypomina trochę „Montezuma's Revenge". W grze możemy wspinać się po drabinach, wchodzić i schodzić po linach. Musimy uważać na upadek ze zbyt dużej wysokości. Na najłatwiejszym poziomie trudności upadek ze zbyt dużej wysokości nie zabiera nam życia. W grze musimy uważać na chodzące stwory typu: szkielety, duchy, węże, czaszki, jakieś pająki, które będziemy mogli zabijać dzięki zbieranym mieczon. Zaś na najtrudniejszym poziomie mieczem nie będziemy mogli zabić ducha i przeciwnicy nie znikają, jeśli nas zabiją. W grze możemy też zbierać tarcze, dzięki którym będziemy mogli odbijać wystrzeliwywane ze ścian strzały, albo spadające krople z sufitu. Ale radziłbym je po prostu unikać w miarę możliwości, bo po jakimś czasie się respawnują. Ponadto w grze będziemy mogli zbierać klucze, dzięki którym będziemy mogli otwierać drzwi. Niektóre drzwi tutaj otwiera się poprzez naciśnięcie przycisku w podłodze i to jest zazwyczaj czasówka. Niektóre przyciski w podłodze otwierają też pozamykane wcześniej pomieszczenia, wysuwają drabiny, platformy lub liny. I tutaj też następuje w grze taka króciutka cut-scenka. W grze mamy też jeziora wody czy ognia, do których nie radzę wpadać. Jak wpadniemy do wody lub ognia, to od razu tracimy życie, nawet na najłatwiejszym poziomie trudności. W grze jest cienka podłoga, która się zarywa pod cięża... to znaczy masą naszego protagonisty (ciężar to jest siła przyciągania ziemskiego). Ponadto w grze są cztery ukryte komnaty, po jednej na level, licząc od levelu 2, więc też trzeba się rozglądać za tajnymi przejściami w ścianach. Albo po prostu trzeba będzie lizać wszystkie ściany w tej grze.
Na górze mamy podobny interfejs gracza znanego z Montezumy. Po lewej stronie mamy kapelusze czyli liczbę żyć, ilość zdobytych punktów i ilość monet do zebrania (wcześniej myślałem, że to jest czas). Pod ilością zebranych monet jest miejsce na zbierane eliksiry czy mikstury Jak zbierzemy trzy eliksiry, dostajemy dodatkowe życie. Na środku mamy informację gdzie się znajdujemy, na przykład Old Ruins Level 1. Po prawej stronie mamy plecak czyli inventory, które jest większe niż w Montezumie i możemy tutaj zbierać osobno klucze, miecze na potwory i tarcze na przeszkadzajki terenowe. Zauważyłem, że maksymalnie możemy zebrać 3 miecze, 3 tarcze i podejrzewam też, że maksymalnie po 3 klucze danego koloru. W grze też zbieramy fragmenty mapy, które są porozrzucane w zamku od 2 poziomu w losowych miejscach, a jest w sumie 12 fragmentów mapy do zebrania, po 3 kawałki w każdym levelu. Mapy te pomogą nam przejść ostatni level, który jest cały zaciemniony jak dolne partie piramidy w „Montezumie". I w tych ciemnych partiach piramidy od razu skok z dużej wysokości odbiera nam życie, nawet jak gramy na poziomie najłatwiejszym. Zebrane mapy pokazują się na tym środkowym panelu interfejsu gracza pod nazwą lokacji.
Graficznie i dźwiękowo gra ta stara się utrzymać stylistykę oldschoolowości, tak jakby ta gra była zrobiona w pierwszej połowie lat 80 XX wieku. Obecnie powstają o wiele ładniejsze gry na maszyny ośmiobitowe, ale grafika nie jest tu najważniejsza. Dźwięki są tutaj minimalistyczne i trochę przypominają grę „Montezuma's Revenge" jak na przykład dźwięk szurania, kiedy nasz protagonista się porusza, czy taki krótki dżingielek muzyczny kiedy zbierzemy przedmiot.
Za to gra nadrabia gameplay'em. Naprawdę jest to grywalny i wciągający tytuł. Pewnie niektórzy będą narzekać na drewniane sterowanie, a przede wszystkim na mechanikę skoków, gdzie w grze zaimplementowano skok krótki z miejsca i skok długi z rozbiegu. Ale mnie to osobiście nie przeszkadza. Przynajmniej człowiek trochę pomyśli i zaplanuje kolejny ruch. Jedynie trochę mi przeszkadza mechanika przeskakiwania tych szkieletowych rycerzy na długim skoku. Czasem udaje się skoczyć z dużą przewagą nad ich głowami, czasem na styk, a czasem jak się udaje ich przeskoczyć, gra zalicza detekcję kolizji. W tym miejscu miałbym tylko jedną uwagę, co do przeskakiwania tych szkieletowych rycerzy. Ale z tego co mi wiadomo, to autor wydał jakiś update do gry pod koniec maja 2025 roku, który trochę ułatwia skoki. Ale ja jestem hardkorowiec i gram w wersję 1.0. 😅
Podsumowując. „Luckyman" to bardzo dobra gierka i można powiedzieć, że takie odkrycie z ostatniego miesiąca. Gdyby ta gra została napisana na przełomie lat 80 i 90, to pewnie byłaby dziś klasykiem. Pewnie wielu z nas by w nią ciupało w dzieciństwie. Jak dla mnie, ta gra będzie jednym z kandydatów do Gry Roku 2025 jeśli chodzi o maszyny retro, tym bardziej, że tak nie śledziłem rynku gier na maszyny ośmiobitowe w tym roku i nie wiem co tam powychodziło na Commodorka, Atari czy Spectrusia. Świetna gierka, polecam!