El Cartero (2025) - Commodore 64 - Bonnette2020





29 maja 2025 roku na komputery Commodore 64 została wydana pełna wersja gry „El Cartero", co z tłumaczenia ż języka hiszpańskiego na na język polski znaczy „listonosz" albo „doręczyciel"

Twórcami gry są: Adrian Marcelo Bonnette (grafika), Dirk Roosen (kodowanie ) i Esteban Trujillo (kompozytor). Gra została wykonana w C64GameMaker.

Gra wyszła także w wersji fizycznej i można ją kupić w ładnie opakowanych kasetach magnetofonowych i dyskietkach na Commodore 64 na stronie internetowej czasopisma Komoda & Amiga Plus, które jest wydawcą gry w wersjach fizycznych. Szkoda, że nie posiadam magnetofonu ani stacji dyskietek do Commodore 64, bo może bym się skusił. Szkoda, że nie zdecydowali się wydać tej gry na kartridżu, bo chętnie bym ją kupił. Ale pewnie produkcja kartridża jest droższa i pewnie jest nieopłacalna dla kilku zapaleńców na świecie.

Gierkę można za darmo pobrać w serwisie Itch.io, ze strony twórcy Bonnette2020, ale ja tam odpaliłem autorowi gry parę dolarów przy pomocy PayPala. Twórca gry w zeszłym roku napisał grę grę „Tiburoncy", którą wydała Patagonia. Aż wstyd, że dopiero o tej gierce wspominam dopiero teraz.

„Tiburoncy" to była taka scrollowana gierka z gameplay'em a'la „Flappy Bird", gdzie przyciskiem fire się „skakało", w której kierujemy takim rekinem albo delfinem, który zbiera śmieci z dna morza, wskakuje na głowy Bogu winnym krabom i innym stworzeniom i musi uwolnić sowich przyjaciół. 

Mniej więcej dwa miesiące temu wyszła wersja demo „El Cartero", która zawierała chyba 5 lub 6 pierwszych plansz, ale udało mi się ukończyć to demko. Gierka, jeżeli chodzi o poziom trudności, jest średnia. Nie jest ani trudna ani łatwa, w sam raz. Na początku miałem trudności w drugiej planszy, gdzie trzeba było skakać po parapetach budynków i jak nadlatywał ptak, który na nas spuszczał niezidentyfikowane substancje. Wtedy jeszcze w wersji demo nie było zaimplementowanej mechaniki zeskakiwania na piętro niżej. Ale udało mi się ukończyć demko.


„El Cartero" jest to taka jednoekranowa zręcznościowa platformówka, która garściami czerpie z klasycznych gier arcade ze wczesnych lat 80 z „Donkey Kongiem" na czele. W planszach z budynkami czułem vibe gry „Fix It Felix Jr." z 2020 roku, gdzie naprawialiśmy okna zniszczone przez Ralpha Demolkę. W grze wcielamy się w tytułowego listonosza, który musi stawiać czoła codziennym wyzwaniom takim jak: wściekłe psy, które chcą go pogryźć, skorpiony, węże, czy srające ptaki. Gra ma rozbudowane stylistyczne plansze: od plansz miejskich, po egipskie piramidy, plaże, czy nawet... kosmos i powierzchnia innej planety.


W każdej z plansz jakaś nieznana siła zrzuca nam listy (koperty) z nieba, które musimy łapać do torby. Listy mogą się zatrzymywać na różnych platformach, na które będziemy musieli wskoczyć. Żeby przejść dany etap, musimy zebrać 9 listów. Ilość zebranych listów jest wyświetlana jako cyfra na brązowych drzwiach, które tutaj służą jako ozdobnik. Gdy dotkniemy jakiejś przeszkadzajki to tracimy życie i wynik zebranych listów przepada. Niczym zebrane dusze w soulslike'ach, nie ma że boli. Listy, które spadają z nieba, po jakimś czasie zaczynają migać i znikać. Jeśli nie zdążymy zebrać listu, tracimy życie i musimy zbierać listy od nowa. Nie ma że boli. W grze mamy trzy życia i nic mi nie wiadomo czy dostajemy bonusowo dodatkowe życie za ileś tam zdobytych punktów.


Ponadto z nieba spadają takie amerykańskie cukierki w kształcie wykrzywionej laski, ja to nazywam nóżki od parasola. No wiecie te takie zakrzywione cukierki w takie czerwono białe paski. Zebranie takiego cukierka dodaje naszemu dzielnemu El Cartero dodatkowych punktów i zapewne krzepy do dalszej pracy. One też po jakimś czasie zaczynają migać i znikać. Ale na szczęście nie tracimy życia, jeśli cukierek zniknie, więc zbieranie ich nie jest obowiązkowe.

W wersji pełnej mamy podobno aż 14 plansz, które mam zamiar przejść. Zobaczmy czy uda mi się ukończyć tę gierkę. 

Gra wygląda bardzo ładnie, nawet jak na Commodore 64. Grafika i kolorki są nawet ładne, nawet jak na możliwości Commodore 64.

Nerd: Czego się spodziewałeś? To nie GTA 6 na Sony PlayStation 6. 

Muzyka skomponowana przez Estebana Trulljo jest całkiem przyjemna i wpadająca w ucho. Szkoda tylko, że w grze można wybrać tylko albo efekty dźwiękowe albo muzykę. W planszy tytułowej gry możemy sobie wybierać przyciskami F1 i F3 z jakim podkładem dźwiękowym mamy grać. Jak widać dla Commodore 64 to już zbyt skomplikowane obliczenia. Nie no, żartuję.

Gra posiada dwa pliki: jeden z grą i drugi bonusowy. Plik bonusowy pozwala na rywalizację pomiędzy dwoma graczami. Po prostu mamy dwóch listonoszy na planszy i wygrywa ten, który szybciej zbierze określoną liczbę spadających listów. W planszy tytułowej przy pomocy przycisku F5 jak dobrze pamiętam można sobie ustawić ilość listów do zebrania od 1 aż do 99, a przy pomocy przycisku F7 możemy wybrać jedną z 14 plansz. Na szczęście w tym trybie nie ma przeszkadzajek. To jest taka minigierka dla dwóch graczy, w sam raz na jakieś turnieje. Na przykład ustawiacie sobie meczyk do dwóch wygranych setów, jeden set do 99 zebranych kopert i jazda. To jest szybki szpil, więc szybko pójdzie. Tutaj też listonosze mogą sobie przeszkadzać, bo mogą się spychać poza planszę. 

Sterowanie naszą postacią jest dosyć przyjemne i nie jest toporne. Kierunkami w prawo i w lewo poruszamy się po płaszczyźnie poziomej. Przyciskiem fire skaczemy. W pełnej wersji gry zaimplementowano zeskakiwanie z platform w dół, dzięki pociągnięciu rączką joysticka w dół. Zeskakiwania na dół nie było w wersji demo, więc trzeba było iść na skraj platformy i dopiero z niej spaść.

Ogólnie bardzo fajna gierka. Nie jest to jakieś super mega arcydzieło, ale solidna gierka na Commodore 64. W dzieciństwie, w latach 90 pewnie bym ciupał, gdyby ta gra wtedy wyszła i pewnie dzisiaj byłby to dla mnie tytuł kultowy. Jak dla mnie takie mocne 7 może 8/10. Pewnie Grą Roku 2025 nie zostanie, ale pewnie będę do niej co jakiś czas wracał jak do „,Tiburoncy". Solidny kawał kodu.

Popularne posty z tego bloga

Obejrzane: Fallout - Sezon 1 (2024) - Kilter Films, Big Indie Pictures, Bethesda Game Studios, Amazon MGM Studios

Przeczytane: „Powrót do przyszłości" (1991) - George Pipe i Craig Shaw Gardner

Przeczytane: Stanisław Lem - Szpital przemienienia (1955) - Wydawnictwo Cyfrant