Atari The400 Mini



Firma Retro Games znana chociażby z takich konsolek jak The C64 Mini i Maxi czy też The A500 Mini nieoczekiwanie na początku roku ogłosiła, że zamierza wydać minikonsolkę The400 Mini będącą repliką pierwszego komputera ośmiobitowego od Atari, a mianowicie Atari 400 z 1979 roku. Datę premiery ogłoszono chyba na 28 marca 2024 i długo się zastanawiałem czy złożyć preorder na nią, bo ta konsolka nie jest tanią zabawką. Konsolka kosztuje około 530 złotych zależnie od sklepu + koszt wysyłki około 10 złotych. Więc też ostrzegam, żeby nie było na mnie. Oficjalnym dystrybutorem tej konsoli było Euro RTV AGD, ale też można kupić tę konsolkę w sklepach u konkurencji. W środę 27 marca przyszła do mnie paczuszka z małą przesyłką, którą zamówiłem sobie wcześniej. Na szczęście pudło z komputerkiem nie było tak duże i spodziewałem się takiej korowy jak Atari 2600+.




Po rozpakowaniu paczki widzimy takie oto siwe małe i zafoliowane pudełeczko.



Po rozszarpaniu folii niczym drapieżnik swoją ofiarę mamy dostęp do pudełka. Jedynie od ofiary chroni nas plomba w kształcie koła, którą można zerwać. Na opakowaniu mamy informacje jakie są gry zainstalowane, jakie są feature'y i jakie formaty obsługuje ta konsolka. A mianowicie są to: Atari 400, 800, XL, XE i konsola Atari 5200. Szkoda, że nie obsługuje jeszcze Atari 2600 i 7800, to już byłby full wypas.




Po otwarciu pudełka przedstawia się oto taki widok. Po lewej stronie mamy wklęsłe pudełko, w którym leży sama konsolka, która jeszcze na dodatek jest przykryta plastikową przyłbicą antykurzową. Propsy dla tego kto to zrobił i za pomysł żeby zrobić taki malutki ekranik antykurzowy. Osłonka na plus. Po prawej stronie mamy drugie pudełko z wyciętym kształtem na podstawkę, do której włożono replikę joysticka CX40. Na dodatek wolant joysticka został osłonięty takim sztucznym włóknem antykurzowym. Fajny pomysł, fajnie że pomyśleli. Pod spodem w pudełku mamy zwinięty kabel. Ponadto pudełko to można otworzyć od strony górnej. Pod spodem mamy kolejne pudełko, które znajduje się pod pudełkiem z konsolką, a w tym pudełku mamy dwa kable pomalowane na siwo, pod kolor kokputerka: kabel z podwójnym złączem HDMI i kabel USB/USB-C służący do ładowania. Kable te są w miarę długie, ładnie zwinięte i zabezpieczone w tych takich woreczkach „dealerskich” przed kurzem. Jeszcze pomiędzy pudełkiem z konsolą i kablami jest jeszcze mini instrukcja obsługi. Zbędny gadżet, kto by to czytał.








The400 Mini to jest naprawdę bardzo mała i lekka konsolka. Swoją wielkością jest porównywalna do TheC64 Mini, jest troszkę krótsza, ale za to trochę szersza i zajmuje około z 1/4 (25%) góra 1/5 (20%) powierzchni Atari 65XE. Sama konsolka jest odwzorowana kształtem do oryginalnej Atari 400 z 1979 roku. Osobiście nie posiadam oryginalniej jednostki, więc nie jestem w stanie określić skali pomniejszenia. Ale widziałem na filmie Radomira jak pokazywał Atari 400 i 800. To były niezłe „krowy” i podobno ciężkie. Sama konsolka jest pomalowana na taki siwo-beżowy kolor, chyba przybliżony do oryginału. Oryginalne Atari 400 też były zbliżonego koloru, coś ala beż przechodzący w siwy. Sama konsolka jest mała, spokojnie mieści się na dłoni. Bardzo fajnie odwzorowali oryginalne klawisze i otwierany slot na kartridże. Ale tutaj oczywiście jest to atrapa. Po prawej stronie ściany czołowej pomiędzy przyciskami funkcyjnymi umieszczono diodę zasilającą, która świeci się na czerwono. 


Na samym spodzie przedniego panelu konsoli umieszczono aż 4 porty USB. Z tego co kojarzę, to oryginalny Atari 400 też chyba miał 4 porty na joysticki. Na bocznych ściankach konsoli nie ma nic. 


Natomiast na tylniej ścianie konsolki mamy piąty port USB, złącze HDMI, port USB-C do zasilania i włącznik konsoli. Na obudowie konsoli mamy liczne wycięcia chłodzące, ale przez to konsolka może szybko łapać kurz, jesli będzie sobie leżeć luzem. Dlatego też dodano tą plastikową osłonę przeciwkurzową. Szkoda, że osłonka nie sięga niżej i nie chroni tych czterech portów USB przed kurzem.



Po pierwszym odpaleniu konsoli wita nas plansza wyboru języka. Mamy do wyboru sześć języków: angielski, francuski, hiszpański, niemiecki, włoski i nasz, nasz ukochany polski. Tak ! Jest język polski! Nie pamiętam czy TheC64 miało język polski, nie chce mi się go odpalać, ale chyba nie miał języka polskiego. Nie pamiętam po tylu latach. Na początku miałem małe problemy z joystickiem, bo wiadomo ja jestem Commodorowiec i nie znam się na tej skomplikowanej technologii. Żeby zaakceptować wybór, trzeba było nacisnąć fire na joysticku. No to wiadomo, to ten duży pomarańczowy guzik w lewym górnym rogu czołowej płyty podstawy joysticka. Postem żeby przejść dalej, konsola chciała żebym wcisnął przycisk Top, ale nie wiedziałem jak to zrobić, bo wiadomo jestem Commodorowiec. Za chwilkę mnie oświeciło. Na tej górnej płycie podstawy joysticka tuż przy tym pomarańczowym przycisku Fire, wokół wolantu jest taka tarcza i na godzinie „12" jest Top. Na godzinach „3", „6" i „9” są strzałki stylizowane na znaczki Atari. A to nic innego jak... przyciski funkcyjne, ale o joysticku zaraz sobie więcej powiemy. Tak to jest jak się nie czyta instrukcji.



Po przejściu tych wszystkich konfiguracyjnych i licencyjnych pierdół wita nas bardzo dobrze znane menu główne konsolki w kształcie „karuzeli”, bardzo dobrze znane z poprzednich maszyn i gra przyjemna melodyjka, która z czasem może się znudzić. Ale na szczęście w opcjach można ją wyciszyć. Jeżdżąc joystickiem w lewo i prawo możemy sobie wybierać aktywną grę i przyciskiem Fire zaczynamy rozgrywkę. Ponadto The400 Mini ma dobrze znane funkcje z poprzednich maszyn takie jak: wybranie regionu (Europa PAL 50Hz i Ameryka NTSC 60Hz), emulację CRT (przeplotu ekranu), wybór między obrazem 4:3, a także wersją perfect square, gdzie piksele są kwadratami. 



Oczywiście ponownie możemy save'ować gry na jednym z czterech slotów. Każda gra z osobna ma po 4 save sloty, nawet te wgrywane z pendrive'a. A co najważniejsze, możemy też sloty zamykać na tak zwaną kłódkę. Nie wiem do czego to służy, być może przed niechcącym nadpisaniem/utratą ważnego save'u. Podobnie jak w przypadku TheA500 Mini możemy cofnąć rozgrywkę chyba maksymalnie o pół minuty (co to jest „Time Wizard” albo „Life is Strange”). 


Nie pamiętam czy to było w TheA500 Mini, ale w The400 Mini możemy sobie wybrać kolor tego czarnego obramowania wokół ekranu. Konsola oferuje kilkanaście grafik, ja sobie wybrałem taką w stylu 80's Synthwave (pełna odcieni różowego, purpurowego, granatowego).




Konsola ma wgrane 25 tytułów. Wśród nich jest parę hiciorów jak: „, Boulder Dash”, „Bruce Lee” ( tutaj nazwany jako „Lee", być może przez jakieś problemy licencyjne). Ponadto na konsoli znajdziemy takie klasyki jak: „,Miner 2049'er", „Centipede" , „Berzerk”, „Asteroids", „Missle Command", „Wavy navy" (w które uwielbiałem grać na Commodorku), „Henry's House", „Battlezone”, trójwymiarowy FPP „Capture the Flag" z 1983 roku, „Star Raiders II", czy też „nowsza" gra - „Yoomp!" stworzona przez Polaków już w XXI wieku. Tutaj pełna lista gier: Airball, Asteroids, Basketball, Battlezone, Berzerk, Boulder Dash, Bristles, (Bruce) Lee, Capture the Flag, Centipede, Crystal Castles, Elektraglide, Encounter!, Flip and Flop, Henry’s House, Hover Bovver, M.U.L.E., Millipede, Miner 2049er, Missile Command, O’Riley’s Mine, Star Raiders II, The Seven Cities of Gold, Wavy Navy, Yoomp!


 Oczywiście także, podobnie jak w przypadku TheC64 Mini i Maxi, TheA500 Mini można także dołączyć swoje „własne" gry wgrane w wersji cyfrowej na przykład na pendrive'a. Konsolka odpali praktycznie każdy typ romu: pliki wykonywalne xex, obrazy dyskietek atr, obrazy kartridży car czy pliki kasetowe tap. Niestety jest małe ograniczenie. Maszyna nie uruchomi plików wymagających większej ilości pamięci RAM niż 128 kB, więc większe pliki jak na przykład gry pod VBXE nie pójdą. Niestety jest to mały minus, gdyż jest to emulator i powinien spokojnie wczytywać pliki wymagające więcej pamięci RAM niż 128 kB. Taki TheC64 Maxi spokojnie odpalał takiego „Sonica" z końcówki roku 2021, który wymagał chyba 0,5 MB pamięci RAM.



 Przed odpaleniem programu z pendrive'a możemy przy pomocy przycisku Menu na joysticku włączyć opcję na jakiej maszynie chcemy go odpalić, podobnie jak było w przypadku TheA500 Mini (mamy tu 8bitowe komputery Atari i konsolę Atari 5200) i maksymalną maszyną jest Atari 130XE. Bo inaczej przywita nas zielony ekran śmierci.

Mam nadzieję, że twórcy mają świadomość, że powstawały programy wymagające większej ilości pamięci RAM (nawet 1MB) i zaimplementowali to do emulatora i w przyszłości może wyjdą jakieś aktualizacje firmware'u odblokowujące uruchamianie większych gier. Na tę chwilę nie ma to sensu. W takiego „Prince of Persia", „Gacka" („Bomb Jacka”) pod VBXE, czy w „Commando" nie zagracie. Ale taki „Stunt Car Racer” już pójdzie i to jest plus. 😆



Co można napisać o joysticku stylizowanym na klasycznym CX40 znanym chociażby z czasów Atari 2600. Joystick ten ma zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Ja mogę stanąć pomiędzy i powiedzieć, że on ani mnie ziębi ani grzeje. Nie jestem turbo fanem, ale wieszać na nim psów nie będę. Jak to powiedział towarzysz Diatłow: „not great, not terrible". Z wyglądu wygląda on (masło maślane) bardzo podobnie do tego z Atari 2600+, ale są drobne różnice. Oczywiście wtyczka, ten z Atari 2600+ ma wtyczkę DB9, a ten z The400 Mini ma USB. Joystick z The400 Mini ma tą tarczę wokół wolantu z tymi przyciskami funkcyjnymi, natomiast w joysticku od Atari 2600+ jest to tylko ozdoba. Joystick ten jest mały i osobie z dużymi rękami może być ciężko go trzymać w dłoni, a drugą dłonią malutki drążek, tym bardziej że joystick ten nie ma przyssawek pod spodem, tylko takie... gumki. Mnie samemu średnio wygodnie się gra. Wadą tego joysticka może być to, że sprawia on wrażenie jakby to była chińska podróbka z bazaru i obawiam się, że kiedyś mogę złamać ten wolant, gdy mocniej go przycisnę. Joystick ten nie jest na mikrostykach i chyba raczej na gumkach, bo ten wolant tak mięciutko i delikatnie chodzi. Szczerze mówiąc to nie wiem jak działał oryginalny CX40. Nie znam się na tym, nie jestem ludologiem. Na obudowie joysticka są jeszcze trzy ukryte przyciski. Na bocznej ścianie podstawy joysticka, a raczej przy tym „rogu” (zaokrągleniu) przy tym pomarańczowym przycisku Fire, w ścianie podstawy jest ukryty drugi Fire. Jest to fajne rozwiązanie, ale osoby praworęczne mogą mieć z tym problem, bo podczas trzymania podstawki lewą ręką niechcący można wcisnąć ten boczny Fire. Mnie się zdarzało wielokrotnie. Myślę, że osoby leworęczne będą miały lepiej. Na bocznej ścianie podstawy joysticka na godzinie „12", zaraz za tym napisem Top, mamy dwa małe przyciski obok siebie.


Przycisk po lewej (Menu) służy jako przycisk Start lub Reset w grze. Dzięki niemu na przykład możemy w „Boulder Dashu" przejść z planszy tytułowej do menu wyboru jaskini, a także zresetować grę i podczas rozgrywki wrócić do ekranu tytułowego. Natomiast w Menu konsoli (tryb karuzeli) przycisk ten służy do wywołania Menu konsoli. W grach wgranych na zewnętrzny nośnik pamięci służy jako Menu wyboru maszyny. Przycisk po prawej stronie (Home)  służy między innymi do wyjścia z gry na ekran główny konsoli i powrotu do gry. W tym czasie gra jest w „zawieszeniu” i możemy sobie powrócić do gry po pewnym czasie. Ponadto ten przycisk służy do uruchamiania gier wgranych na pendrive'a. Przyciskając te dwa guziki naraz, wywołujemy także klawiaturę ekranową. Na początku sterując tym joystickiem trochę się gubiłem w Menu, trzeba się przyzwyczaić i nauczyć. Ja jestem Commodorowiec i jestem przyzwyczajony do menu z TheC64 i do Competition Pro. Ale tak na poważnie, to nawet na tym z TheC64 Maxi też trzeba się przyzwyczaić. Ale jak sam joystick działa w grach? Grając w takiego „Bruce'a Lee” grało się na tym joysticku bardzo dobrze. Skosy odpowiadające za skoki dobrze wchodzą, w przeciwieństwie do takiego Matta, którego odradzam. Gra na Maccie w „Bruce'a Lee" to jest tragedia, zwłaszcza skosy. Chociaż zdarzały się tak zwane martwe punkty i czasami Bruce nie reagował na nasze poczynania, albo z przerwami. Czasami leżąc na ziemi, sam z siebie wstawał, albo nie chciał iść w prawo lub w lewo z drabiny, co bywało irytujące. Coś tam albo nie styka i być może jest to problem software'owy, bo na Competition Pro z TheC64 Maxi (jest kompatybilny, Atari 400 Mini go wykrywa) też zdarzały się takie problemy. Może jest jakiś konflikt na szynie danych? To raczej nie wina joysticków, bo te są sprawne. Grając w takiego „Boulder Dasha"... niestety CX40 średnio się do tego nadaje. Niestety nie zawsze wchodzi odbijanie w bok (albo czasem z opóźnieniem o kratkę) i taka ucieczka przed spadającym kamieniem wiadomo jak się skończy. Competition Pro z TheC64 Maxi radzi sobie z „Boulder Dashem" bardzo dobrze. Też czasem występują problemy z wbiciem Fire na tym pomarańczowym guziku, raz zadziała a raz nie, ale to nie jest nowość. Zdarzało się to na kontrolerze z Atari Flashback X i Atari 2600+. Nie mogę zwalać winy na wiek czy refleks, bo pomimo 40 lat na karku, refleks mam jeszcze dobry. Tak oceniając joystick, tragedii nie ma, ale mógłby być trochę lepszy. Nie sprawdzałem pada od TheA500 Mini, ale też powinien działać. Niestety nie posiadam kontrolerów do Xboxa czy PS4 (bo mi się ostatnio rozwalił grając w Residenta 3), ale chyba powinny być kompatybilne z The400 Mini. Z tego co widziałem na filmie u Borga z Retrogralni konsolka ta jest kompatybilna z zewnętrznymi klawiaturami na USB. Nie miałem okazji tego sprawdzić, bo nie posiadam takiej klawiatury.



Niestety jedną z wad tego produktu na pewno będzie cena i nie każdy jest zjebem tak jak ja (Co? Kto to napisał?), żeby wydać na niego swoje ciężko zarobione pieniądze. Jak pisałem na początku, trzeba zwrócić uwagę na to, że nie jest to produkt tani, gdyż kosztuje on na tę chwilę około 530 złotych (zależnie od sklepu) plus około 10 złotych za wysyłkę. Najprawdopodobniej jest to spowodowane tym, że firma Atari (a raczej francuska firma mająca prawa do tej marki) udzieliła licencji wydawcy tych konsolek firmie Retro Games i stąd na opakowaniu widzimy napis ATARI, a po rozcięciu plomby i odtworzeniu pudełka widzimy tęczowe logo ATARI. A wiadomo Atari lubi się cenić, podobnie jak Nintendo i nic się nie zmieniło od lat 80. Też trzeba przyznać, że podobnie jak poprzednie produkty, jest to emulator odbudowany w ładne opakowanie i niektórzy mogą się pukać w głowy, żeby wydać ponad 530 złotych za płytkę drukowaną i obudowaną w kawałek plastiku. Trzeba też przypomnieć, że jest to wersja Mini, czyli z niedziałającą klawiaturą, jak to było w przypadku The C64 Mini, więc też zakup należy przeprowadzić świadomie. To nie jest produkt pierwszej potrzeby. Ale amatorów na ten sprzęt na pewno nie braknie, a wiem że tacy są. Raczej jest to sprzęt dla takich zjebów jak ja... (Co? Kto to napisał?) to znaczy dla zapaleńców i fanatyków ośmiobitowego Atari. Jeśli nie masz sentymentu do ośmiobitowych komputerów Atari (tak jak ja) i nie jesteś turbo fanem, nie kupuj, a przynajmniej nie za tę cenę. Może cena spadnie za kilka lat, jak to było w przypadku The C64 Mini, które teraz można kupić za około 200 złotych. Zwykły gracz raczej tego nie kupi. Tym bardziej, że sprawna jednostka takiego najbardziej popularnego Atari 65XE (nie mówię o starszych modelach jak na przykład Atari 800XL czy te starsze modele 400 i 800 czy 600 XL, bo są to rzadkie maszyny) kosztuje trochę więcej niż ten emulatorek, jakby ktoś chciał sobie kupić. Te maszyny są rzadsze, gdyż nie sprzedały się w takim nakładzie jak Commodore 64 i jest ich mniej. Takiego wprawnego Commodore 64 można kupić za około 400 złotych. Nie mówię o osprzęcie typu wgrywadełko do gier (SiO2SD czy kartridże SIDE), rozszerzenie pamięci (Ultimate 1MB czy 512 kB od Zaxona) czy joysticki, bo to też jest wydatek rzędu kilkuset złotych. Zawsze można odpalić za darmo emulatorki typu Altirra lub Atari800 na komputerze, ale dla osób „zielonych” obsługa tych emulatorów (zwłaszcza Atai800) może być problematyczna, ale to nie jest to samo. Przed zakupem bym się zastanowił, bo to nie jest artykuł pierwszej potrzeby.

Kolejną wadą (być może dla niektórych) produktu jest to, że nie ma dołączonej ładowarki. Ale jak to? Nie ma ładowarki? Niestety trzeba dokupić w DLC. Ale tak na poważnie, na szczęście wystarczy zwykła ładowarka do telefonu, więc bez paniki. Można też użyć kabla dołączonego do zestawu z końcówkami USB i USB-C i podłączyć konsolkę do telewizora przy jego pomocy (wtyczka USB do telewizora a USB-C na tylniej ściance konsoli) i telewizor będzie robił za ładowarkę. Ale mogliby dołączyć chociażby tę ładowarkę 5V. Nie każdy musi mieć w domu 5 ładowarek z poprzednich telefonów czy z poprzednich konsolek.

Dla kogo jest skierowana ta konsolka? Raczej dla fanatyków i chorych psychicznie zapaleńców takich jak ja. Tym bardziej, że nie jest to tania zabawka i nie pozwala uruchomić (przynajmniej na razie) tytułów zrobionych pod 0,5 MB RAM czy pod VBXE. Zależnie od sklepu konsolka ta kosztuje około 530 złotych! To nie jest mało. Za te pieniądze można kupić sprawnego używanego Commodore 64 C, którego można wyhaczyć nawet za 400 zł. Niestety używane sprawne Atarynki są trochę droższe. Ja bym się wstrzymał aż mnie popremierowy hype i cena tej konsolki spadnie, jak to było w przypadku TheC64 Mini. Bo na pewno tych konsolek na rynku nie braknie. 

Popularne posty z tego bloga

Przeczytane: „451° Fahrenheita” - Ray Bradbury (1953, 2018) - Wydawnictwo Mag

Cursed Tomb (2023) [Commodore 64] - Protovision

Lester (2023) gra Commodore 64 - Knifegrinder