Retro recenzja: Lśnienie (1980) - reż. Stanley Kubrick - odnaleziony tekst
Pierwotnie tekst ten miał się pojawić w maju 2020 roku na 40 rocznicę premiery "Lśnienia", ale inne projekty rozwiały moje plany i się nie wyrobiłem w czasie. Miałem też nagrany audiolog z tego tekstu, nawet w dwóch dublach, ale żaden nie był zadowalający, więc plany o filmie na kanał YouTube porzuciłem. Myślałem, że tekst ten zaginął w akcji, ale udało mi się go odnaleźć. Miałem też go opublikować na Steemit/Hive, ale nie pamiętam czy go umieściłem. Chyba był za długi i trzeba było go podzielić na dwie części. Znając życie niewiele by zarobił, niewspółmiernie do włożonej pracy i wysiłku, dlatego (chyba) olałem temat.
Oryginalny tekst z 2020 roku.
Witam wszystkich Państwa bardzo serdecznie w kolejnym materiale wideo, a raczej audiologu na moim kanale. Dzisiaj chciałbym Państwu przedstawić swoje refleksje i przemyślenia na temat filmu, który niedawno bo 23 maja 2020 obchodził 40 rocznicę premiery, choć okres zdjęciowy do tego filmu rozpoczął się dwa lata wcześniej bo w maju 1978 roku i trwał prawie rok. Po 40 latach od premiery film ten uchodzi za klasykę horroru i ogólnie za klasykę kina, w ogóle i za jeden z najlepszych horrorów wszech czasów. Niestety 40 lat temu nie było tak różowo. Po premierze kinowej film ten zbierał negatywne recenzje i był nominowany do Złotych Malin w dwóch kategoriach, dla aktorki i dla reżysera, który 12 lat wcześniej nakręcił jeden z najlepszych filmów science fiction w historii. Film ten szybko przedarl się do światowej popkultury i często był parodiowany w różnych filmach i serialach, a nawet był inspiracją do powstania kilku gier komputerowych, w tym "Resident Evil" czy "Alone in the Dark". Film ten, choć był luźną adaptacją powieści, swoją popularnością pobił swój książkowy pierwowzór, a autor książki nienawidził tego filmu, ale także nie pałał sympatią do reżysera. Już chyba wiadomo o jakim filmie będę mówił, a jakby ktoś miał wątpliwości... Here's The Shining! Oczywiście mowa tutaj o "Lśnieniu" Staley'a Kubricka z 1980 roku.
Do napisania i nagrania materiału o tym filmie przymierzałem się od bardzo dawna. Sam tekst, który teraz piszę, powstaje kilka miesięcy, chociaż pewnie co tutaj napiszę, nie będzie raczej niczym nowym, gdyż raczej wszystko zostało zostało o tym filmie napisane i opowiedziane. Impulsem do napisania artykułu o "Lśnieniu" był event halloweenowy w jakże kochanej przez wielu graczy grze "Fortnite" od Epic Games, a raczej w trybie "Ratowanie Świata" w tej grze. Jeden cykl zadań fabularnych był umieszczony w nawiedzonym hotelu, którego niektóre części designu nawiązywały do Overlook Hotel ze "Lśnienia" Staley'a Kubricka: na przykład ta charakterystyczna wykładzina na korytarzu i stojące na jego końcu dwa krasnale ogrodowe (nawiązanie do bliźniaczek, córek byłego dozorcy Grady'ego), zielone ściany nawiązujące do łazienki w pokoju 237, czy też sam labirynt z żywopłotu. Dlatego też postanowiłem coś napisać o "Lśnieniu" Staley'a Kubricka, ale o tym filmie chyba napisano już wszystko.
Jakiś czas temu kupiłem sobie na płytach DVD dwa filmy Staley'a Kubricka, a mianowicie "Mechaniczną Pomarańczę" i właśnie "Lśnienie". Są to wydania dwupłytowe, gdzie na pierwszej płycie znajdują się właściwe filmy, oraz komentarze twórców, natomiast na drugich krążkach znajdują się materiały dodatkowe, w tym kulisy powstania obu filmów, soundtracków, i tym podobne. Nawet na drugiej płycie ze "Lśnieniem" jest ten 30 minutowy film zza kulis, nakręcony przez Vivian Kubrick. Dzisiaj chciałbym się zająć tym drugim filmem, czyli "Lśnieniem".
"Lśnienie" to jest raczej kultowy już film, który już wrył się do popkultury chyba bardziej niż książkowy pierwowzór Stephena Kinga. Osoby, które jeszcze jakimś cudem nie widziały "Lśnienia" na pewno "znają" ten utwór, chociaż go nie widziały. Sceny ze "Lśnienia" były często parodiowane w innych dziełach filmowych, chociażby w serialach animowanych "The Simpsons", "South Park", czy też "Family Guy", czy na przykład w filmie "Player Number One" Stevena Spielberga z 2018 roku. Powstało też wiele memów, w których wykorzystano kadry z filmu, a najbardziej chyba tę słynną już scenę w łazience "Here's Johnny", gdzie widzimy twarz Jacka Nicholsona zza częściowo rozwalonych drzwi, czy też stojącą z nożem w ręku w rogu łazienki i wystraszoną Shelley Duvall. "Lśnienie" zarówno w wersji książkowej jak i filmowej to jest jeden z najbardziej rozpoznawalnych horrorów i fabuła tego utworu jest z grubsza znana, nawet jeśli ktoś nie czytał książki, czy nie oglądał filmu. Przykład to pytam znajomego czy oglądał bądź czytał "Lśnienie", a on odpowiada : "Nie, ale chyba to jest ten film o gościu, co wziął pracę stróża w zamykanym na zimę hotelu w górach, a potem zwariował i chciał porąbać siekierą swoją żonę i syna?" Wszystko i na temat. W sumie fabułę filmu mamy z głowy. :)
Ja sam "Lśnienie" Stanley'a Kubricka pierwszy raz obejrzałem dosyć późno, bo dopiero już w XXI wieku, a wydaje mi się, że już po powrocie z wojska, czyli od 2006 roku wzwyż. Nie wiem, który to mógł być rok, ale na pewno od 2006 wzwyż. Ba, wtedy nie wiedziałem, że ten film jest aż tak stary, mnie się wydawało, że był z połowy lat 80, a tu proszę film kręcony pod koniec lat 70 i wydany w 1980 roku. Od tamtego razu widziałem ten film kilkanaście razy. Przynajmniej raz w roku obejrzę sobie "Lśnienie". Natomiast powieść Stephena Kinga przeczytałem jeszcze później, bo chyba dopiero w okolicach 2015-2016 roku. Ale sam zarys fabuły był mi mniej więcej znany, a to dzięki... serialowi "The Simpsons". Nie pamiętam czy to było pod koniec lat 90, czy na przełomie lat 90 i dwutysięcznych, ale obejrzałem odcinek "The Simpsons" parodiujący "Lśnienie". Pamiętam, że w "The Simpsons" wychodziły chyba na Halloween takie specjalne odcinki, w których opowiadano straszne historie. Nie pamiętam jak ten cykl się nazywał, ale powstało kilka części i pamiętam, że w jednej z nich była parodia "Lśnienia". Jackiem Torrancem był oczywiście Homer Simpson, a Dannym oczywiście Bart. Oczywiście nie brakowało tam komediowych sytuacji parodiujących "Lśnienie" wraz z najbardziej ikonicznymi scenami z tego filmu.
Informacje ogólne
"Lśnienie" jest to amerykańsko-brytyjski film fabularny, będący połączeniem horroru i dramatu psychologicznego. Film ten został nakręcony na podstawie powieści grozy Stephena Kinga o tym samym tytule, która się ukazała w 1977 roku. Jednym ze wspolproducentów filmu, reżyserem i współscenarzystą jest jeden z najwybitniejszych filmowych twórców, a mianowicie Stanley Kubrick (twórca takich filmów jak: "2001: Odyseja Kosmiczna", "Doktor Strangelove", "Lolita", "Mechaniczna Pomarańcza", "Barry Lyndon", "Full Metal Jacket" czyli "Pełny magazynek", czy "Oczy szeroko zamknięte", który się ukazał po śmierci reżysera).
Istnieją dwie wersje tego filmu. Pierwsza skrócona, czyli tak zwana director's cut, albo wersja europejska, która trwa prawie 2 godziny, a dokładniej 115 minut. I właśnie tę wersję mam na płycie DVD, a szkoda, bo wolę wersję dłuższą. Druga wersja tego filmu, czyli tak zwana wersja amerykańska jest dłuższa, bo trwa prawie 2,5 godziny, a dokładniej chyba 144 minuty jak dobrze pamiętam. Stanley Kubrick wyciął z niej nudniejsze i przegadane momenty po amerykańskiej premierze filmu, ale także momenty pokazujące chorobę alkoholową Jacka. Na rynek europejski prawie pół roku później, bo w październiku 1980 roku trafiła do kin skrócona wersja filmu do 115 minut. To był świadomy wybór Kubricka, gdyż nie chciał i nie mógł sobie pozwolić na finansową klapę tego filmu. Ale to nie są pierwotne wersje filmu, gdyż wersja pierwotna była około 2 minuty dłuższą i trwała 146 minut. Z filmu wycięto scenę końcową kiedy to Wendy i Danny trafiają do szpitala po wydarzeniach w hotelu. Wendy Torrance leży w łóżku, a w poczekalni siedzi Danny. Nagle przychodzi dyrektor hotelu "Panorama" Ullmam i oznajmia, że nie odnaleziono ciała Jacka, a potem wręcza Danny'emu piłkę tenisową, tę samą, która dotoczyła się do niego w hotelowym korytarzu. Pierwotnie ta scena znajdowała się w filmie podczas pierwszych dniach wyświetlania filmu, potem Kubrick postanowił ją wyciąć. Nie wiadomo gdzie znajduje się negatyw z tym fragmentem, najprawdopodobniej w osobistym archiwum reżysera.
Budżet filmu wynosił około 19 milionów dolarów i można powiedzieć, że film był jako takim sukcesem finansowym, gdyż zarobił on prawie 47 milionów dolarów. Nie wiem, która wytwórnia ma teraz prawa do tego filmu, ale dawniej w czołówce było wyświetlane to słynne logo Warner Bros na tle tych chmur.
Fabuła filmu.
Jeśli ktoś przez te 40 lat jeszcze jakimś cudem nie widział "Lśnienia", niech opuści ten akapit. Mogą być małe spoilery.
Myślę, że fabuły nie trzeba obszernie opisywać, gdyż pewnie większość z Was tak mniej więcej zna fabułę tego filmu. Jednym z głównych bohaterów filmu jest były akademicki nauczyciel języka angielskiego Jack Torrance (w tej roli Jack Nicholson), ale także alkoholik i niespełniony pisarz. Pewnego dnia przyjeżdża on do pewnego hotelu "Overlook" ("Panorama") w stanie Kolorado, by się ubiegać o pracę stróża w hotelu, gdyż hotel jest zamykany na pół roku w sezonie zimowym i otwierany dopiero na wiosnę. Powody podjęcia tej pracy były opisywane w książce, której recenzję pisałem jakiś czas temu, więc tutaj nie będę się rozpisywać. Jack podejmuje tą pracę, gdyż ma zamiar skończyć pisanie powieści, dzięki której może w końcu zostanie zauważony. Jack dostaje tę pracę i sprowadza do hotelu swoją żonę Wendy (w tej roli Shelley Duvall) i 5 letniego synka Danny'ego (w którego wcielił się Danny Lloyd), który ma dziwny dar, dzięki któremu widzi duchy, wydarzenia z przyszłości i z przeszłości, a dar ten jest nazywany tytułowym "Lśnieniem". Przez pierwszy miesiąc ich pobytu w hotelu nic się nie dzieje, ale gdy spadł pierwszy śnieg, w hotelu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Budynek wydaje się być nawiedzony, a sam Jack wpada w coraz większy obłęd, aż w końcu chce zamordować żonę i dziecko przy pomocy siekiery.
Jeżeli chodzi o różnice między filmową adaptacją, a książkowym pierwowzorem, to jest ich dużo. Przede wszystkim oba dzieła mają różne zakończenia. W książkowym pierwowzorze nie ma labiryntu z żywopłotu, a są zwierzęta wycięte z żywopłotu, które ożywały i atakowały ludzi. Motyw z żywymi zwierzętami z żywopłotu powraca pod koniec powieści, kiedy Dick Halloran stara się przedrzeć pługiem śnieżnym przez zaspy i dostać się do hotelu. Wtedy właśnie zostaje zaatakowany przez zwierzęta z żywopłotu. W filmie nie ma ożywających węży z hydrantów, które także atakowały ludzi. Adaptacja Stanley'a Kubricka nie dotyka problemu alkoholizmu głównego bohatera w takim stopniu, jak opisuje to książka, lecz przedstawia to pobieżnie. Innym szczegółem jest to, że w literackim pierwowzorze dwie dziewczynki nie były bliźniaczkami, lecz jedna była starsza od drugiej o dwa lata. Jest jeszcze kilka innych szczegółów, choćby zmieniony numer nawiedzonego pokoju.
To może tyle, jeśli chodzi o fabułę.
Geneza powstania "Lśnienia".
Genezy powstawania "Lśnienia" można się dopatrzeć pod koniec lat 60 XX wieku, kiedy to po sukcesie "2001: Odysei Kosmicznej" z 1968 roku Stanley Kubrick chciał nakręcić swoje największe dzieło, monumentalny film kostiumowy o Napoleonie Bonaparte, którego roboczy tytuł brzmiał "Napoleon". Do tytułowej roli Kubrick chciał zatrudnić młodego wtedy, obiecującego aktora, niejakiego Jacka Nicholsona. Pierwsza wersja scenariusza filmu o Napoleonie powstała już w 1969 roku, ale z biegiem czasu był on poprawiany i modyfikowany. Stanley Kubrick miał obsesję na punkcie nakręcenia najlepszego filmu wszech czasów, ale także na postaci Napoleona Bonaparte. Przygotowując się do napisania scenariusza, Kubrick zrobił porządny research o francuskim cesarzu i sprowadził do domu, oraz przeczytał masę książek o Napoleonie Bonaparte. Kubrick chciał nakręcić epicki film historyczno-kostiumowy, a jego kulminacją miała być ogromna scena bitwy, w której miało uczestniczyć ponad 15 tysięcy statystów, ale niestety z realizacji tego filmu nic nie wyszło.
Po klęsce finansowej włosko-radzieckiego filmu "Waterloo" z 1970 roku, którego reżyserem był Siergiej Bondarczuk (radziecki aktor i reżyser znany chociażby z takich filmów jak: "Los człowieka", "Wojna i pokój", "Oni walczyli za ojczyznę"), w którym rolę Napoleona zagrał amerykański aktor Rod Steiger, żadna wytwórnia filmowa nie chciała zaryzykować i wyłożyć pieniędzy na projekt Kubricka, dlatego trzeba było przedsięwzięcie to zawiesić. Kubrick miał nadzieję, że do końca lat 80 uda mu się zrealizować ten film, niestety. W połowie lat 70 Kubrickowi udało się zrealizować inny film kostiumowo-historyczny, a mianowicie "Barry'ego Lyndona", który można powiedzieć był świetnym filmem, wręcz arcydziełem, ale niestety okazał się klapą finansową.
Kubrick chciał nakręcić film, który w końcu nie okaże się klapą i który pozwoli mu odbić się od dna i zapewnić zabezpieczenie finansowe na wypadek realizacji upragnionego filmu o Napoleonie Bonaparte, którego wizja realizacji się oddalała. Tym razem Kubrick chciał zrealizować horror, na miarę "Dziecka Rosemary" Romana Polańskiego, czy "Egzorcysty" Williama Friedkina, które wręcz uwielbiał. Podobno Stanley Kubrick chciał nakręcić "Egzorcystę" i był zainteresowany tym projektem, ale ostatecznie reżyserem "Egzorcysty" został William Friedkin.
Szukając dobrego materiału na horror Stanley Kubrick przerabiał całe stosy książek. Według wspomnień jego sekretarki, reżyser robił to bardzo szybko, czytał tylko wstęp do książki. Jeżeli jakaś historia Kubricka nie zainteresowała, to rzucał książką o ścianę i szukał następnego materiału. Tylko było słychać głuchy dźwięk odbijającej się książki od ściany. Według byłej sekretarki Kubricka nagle nastała cisza. Stanley Kubrick akurat wtedy czytał i zainteresował się wydaną w 1977 roku powieścią niejakiego Stephena Kinga, a tytuł jej brzmiał "Lśnienie". Kiedy autor książki dowiedział się, że Stanley Kubrick będzie kręcił film na podstawie jego dzieła, to wysłał reżyserowi gotowy scenariusz i... Ale o tym napiszę później.
Zaczęły się castingi do filmu. Pierwszym wyborem Staley'a Kubricka do roli Jacka Torrance'a był Jack Nicholson, który ostatecznie zagrał tę Postać. Ponadto do tej roli reżyser przymierzał między innymi: Roberta De Niro, Harrisona Forda, czy Robina Williamsa. Natomiast Stephen King preferował do tej roli takich aktorów jak: Martin Sheen, czy ojciec Angeliny Jolie - John Voight. Robert De Niro nie przeszedł castingu, gdyż Kubrickowi wydawało się, że De Niro jest za mało psychopatyczny (ciekawe czy Kubrick oglądał później remake filmu "Przylądek strachu" z 1991 roku, w reżyserii Martina Scorsese, gdzie De Niro zagrał psychola, swoją drogą polecam oryginał z 1962 roku z Robertem Mitchumem w roli psychola). Natomiast Robin Williams wydał się reżyserowi aż za bardzo psychopatyczny.
Do roli Wendy Torrance Stanley Kubrick chciał zaangażować aktorkę Shelley Duvall, która ostatecznie zagrała w tym filmie. Natomiast Jack Nicholson proponował Kubrickowi do tej roli Jessicę Lange
Pomysł zaangażowania aktora Scatmana Crothersa do roli Dicka Hallorana podsunął Staley'owi Kubrickowi sam Jack Nicholson. Pierwotnie reżyser chciał do tej roli zaangażować Slima Pickensa, z którym już współpracował przy filmie "Dr. Strangelove, czyli jak pokochałem bombę" z 1964 roku. Aktor odmówił Kubrickowi znając jego metody pracy i argumentując, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Wcale mu się nie dziwię.
Pierwotnie Stanley Kubrick chciał, aby Danny'ego Torrance'a zagrał Cary Guffey, czyli chłopiec z filmu "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" Stevena Spielberga z 1977 roku, ale niestety rodzice chłopca nie pozwolili na to, aby ich pociecha zagrała w horrorze. Więc trzeba było poszukać innego aktora. Przeprowadzono casting, w którym udział wzięło około 5000 dzieci i który wygrał pochodzący z Tremont w stanie Illinois, pięcioletni wówczas Danny Lloyd. Przez kilka miesięcy około 5 tysięcy chłopców przesłuchiwał asystent Kubricka - Leon Vitali wraz ze swoją żoną. Można powiedzieć, że Danny był oczkiem w głowie Kubricka, a sam reżyser dbał o to, żeby czas pobytu chłopca na planie był przestrzegany. Dopiero wiele lat później Danny Lloyd dowiedział się, że zagrał w horrorze. Przez wiele lat myślał, że grał w dramacie. No w sumie... Po części ten film też jest dramatem.
Właściwe zdjęcia do "Lśnienia" rozpoczęły się 1 maja 1978 roku i trwały około roku czasu, bo do kwietnia 1979 roku, z małymi przerwami (na przykład na pożar planu w styczniu 1979 roku - inne źródła podają luty, czy na dzień przerwy ze względu na... partyjkę szachów, którą Kubrick rozgrywał z jednym z członków ekipy). Film w większości był kręcony pod Londynem w Anglii. Budżet kręcenia filmu wyniósł około 19 milionów dolarów. W międzyczasie zepsuł się sprzęt i nastąpił przestój w zdjęciach, który kosztował ekipę około 2,5 miliona dolarów, ale także w styczniu (inne źródła podają luty) 1979 roku na planie wybuchł pożar, który strawił niemal połowę scenografii.
Nawet na tle tych zgliszczy Kubrick zrobił sobie takie sarkastyczne zdjęcie, na którym się uśmiecha. Odliczając dni przerwy, okres zdjęciowy trwał 200 dni. Zdjęcia były kręcone chronologicznie, według scenariusza scena po scenie, co jest ewenementem. Ale Kubrick zrobił tak, aby uniknąć błędów montażowych, czego i tak nie udało się ominąć. Choć sam reżyser twierdził, że wszelkie błędy w montażu były zamierzone. W tym czasie na wynajęcie studia czekały inne ekipy filmowe, choćby ta, która kręciła piątą (wtedy drugą) część "Gwiezdnych Wojen", czyli moje ulubione "Imperium Kontratakuje". Pewnie klnęli pod nosem - "kurczę kiedy ten Kubrick w końcu skończy".
Zanim się zaczęły właściwe zdjęcia do filmu, Stanley Kubrick wysłał do USA kilka ekip filmowych, w tym jedną, która wykonała te charakterystyczne zdjęcia na początku filmu z pokładu helikoptera. Zdjęcia te tak się spodobały Riddley'owi Scottowi i zapytał Kubricka czy nie mógłby użyć ich w swoim filmie "Blade Runner" (czyli "Łowca Androidów") z 1982 roku. Stanley Kubrick się zgodził.
Ponadto inna ekipa została wysłana do Mount Hood w stanie Oregon, gdzie znajdował się autentyczny hotel Timberline Lodge, który później był pierwowzorem hotelu Panorama (Overlook), a raczej jego zewnętrzna fasada. Ekipa zrobiła zdjęcia hotelu na zewnątrz, ale także sfilmowała go z lotu śmigłowca. Następnie na podstawie tych zdjęć nieopodal posiadłości Staley'a Kubricka, na parkingu przed EMI Elstree Studios, znajdujących się w Borehamwood nieopodal Londynu. Natomiast wnętrze hotelu "Overlook" bazuje na hotelu Ahwahnee Hotel, który znajduje się na terenie parku narodowego Yosemite w stanie Kalifornia. Ze staranną pieczołowitością odtworzono zarówno fasadę budynku, jak i jego wnętrze.
Tuż obok fasady hotelu stała zewnętrzna fasada labiryntu z żywopłotu, zbudowana na potrzeby filmu. Natomiast wnętrze labiryntu znajdowało się na płycie lotniska Radlett (zapomniałem jego nazwę, pamięć nie ta), które znajdowało się o kilka kilometrów od planu zdjęciowego. Natomiast sceny finałowe filmu rozgrywały się już w labiryncie postawionym w hali produkcyjnej studia. Gdzie też użyto tych samych bloków z żywopłotu. Do tego użyto sztucznego śniegu, który był zrobiony z soli, styropianu i z czegoś tam jeszcze. Tego samego materiału użyto do poczatkowych scen filmu "Imperium kontratakuje". W filmie dokumentalnym o powstawaniu "Lśnienia" autorstwa Vivian Kubrick jest pokazana scena jak ogromne maszyny do sztucznego śniegu pokrywają teren tym śniegiem. Te maszyny wytwarzały potworny hałas i nie dziwię się Shelley Duvall, że mogła nie usłyszeć Kubricka, choć stała tuż przy drzwiach. To było przed tą sceną kiedy Kubrick i Shelley Duvall się pokłócili, kiedy Wendy miała iść do garażu i sprawdzić ten uszkodzony śnieżny łazik.
Stanley Kubrick był znany ze swojego perfekcjonizmu na punkcie symetrii ujęć i powtarzania ujęć w nieskończoność, jeśli coś mu się nie spodobało. Dlatego aktorzy, którzy z nim raz współpracowali, nie chcieli z nim później pracować. Przekonała się o tym aktorka Shelley Duvall grająca Wendy Torrance, która musiała aż 127 razy (pod rząd) powtarzać scenę ucieczki po schodach przed obłąkanym już Jackiem Torrance (Jack Nicholson). To ta scena kiedy Wendy trzyma ten kij baseballowy, czyta co napisał Jack na maszynie do pisania i cofa się przed prącym do przodu Jackiem Nicholsonem. Podobno jest to niepobity rekord. Z tego co mówił Jack Nicholson w wywiadach, aż tylu dubli nie było. Nie wiadomo czy to jest prawda, czy to miejska legenda. Ciekawostką jest to, że zdanie "All work and no play makes Jack a dull boy." pisane w kółko na kartkach papieru było pisane przez kilka miesięcy przez sekretarkę Stanley'a Kubricka. Jakby tego było mało, w różnych krajach (na przykład Niemcy, Włochy, itd...) kartki były napisane w tymże języku i ich ujęcie było podmieniane przez montażystów w postprodukcji.
Innym tego przykładem jest scena, kiedy kucharz z hotelu "Panorama" Dick Halloran leży w swoim łóżku, ogląda telewizję (jak dobrze pamiętam tam chyba leciał jakieś wiadomości) i nagle odbiera wiadomość od Danny'ego i zaczyna lśnić. Podobno tę scenę powtarzano aż 100 razy. Ja bym chyba dostał pier...ca. Podobno tyle samo razy była powtarzana scena rozmowy Dicka Hallorana z Dannnym na początku filmu w hotelowej kuchni (inne źródła podają, że "tylko" 80). Aktor wcielający się w rolę Dicka Hallorana - Scatman Crothers podobno był niezwykle spokojnym człowiekiem, ale po kolejnym dublu w końcu też nie wytrzymał i wypalił z tekstem typu - "Kubrick! Czego ty chcesz ode mnie do jasnej cholery?". Scatman Crothers podobno zalał się wtedy łzami, a moment ten uwieczniła Vivian Kubrick w swoim filmie dokumentalnym, gdy Scatman Crothers wypowiadał się przed kamerą z czerwonymi i załzawionymi oczami.
Kolejnym przykładem perfekcjonizmu Kubricka jest scena morderstwa dokonanego przez Jacka na Dicku Halloranie, który zimą przybył do "Panoramy", ale został zabity siekierą przez Jacka. Podobno scenę morderstwa Dicka Hallorana powtarzano "tylko" 40 razy (pierwotnie Kubrick chciał zrobić 70 ujęć) i to ze względu na prośbę Jacka Nicholsona, ze względu na wiek aktora wcielającego się w rolę Dicka Hallorana - Scatmana Crothersa, który w trakcie krecenia "Lśnienia" miał prawie 70 lat.
Innym przykładem perfekcjonizmu Kubricka była chyba najsłynniejsza scena z filmu, kiedy Jack rozbija siekierą drzwi od łazienki i mówi słynny tekst (podobno był improwizowany) "Here's Johnny". Scena ta podobno była kręcona 3 dni, a do jej nakręcenia użyto około 60 sztuk drzwi. Jack Nicholson w młodości był strażakiem ochotnikiem i pierwsze drzwi, których użyto, to podobno aktor rozbił je siekierą za pierwszym razem bez żadnych problemów. Dopiero później zaczęto używać drzwi z mocniejszego materiału.
Swego rodzaju ewenementem była słynna scena z rozlewającymi się hektolitrami krwi na korytarz zza drzwi windy. Scena ta była powtarzana trzykrotnie. Chociaż Kubrickowi nie do końca się ona podobała, gdyż według niego krew nie wyglądała jak kew, ale w końcu zaakceptował tę scenę po trzecim ujęciu. Ciekawostką jest to, że nagrywanie tej sekwencji zajęło około miesiąca czasu. Po każdym nagraniu trzeba było przez 9 dni sprzątać korytarz i przygotowywać scenografię od nowa. Inną ciekawostką dotyczącą tej sceny jest to, że w tamtych czasach zakazane było pokazywanie krwi w zwiastunach filmowych, a Stanley'owi Kubrickowi jakoś się udało przekonać MPAA. Podobno powiedział, że nie jest to krew, a... zardzewiała woda, a oni to kupili.
Także około miesiąca czasu zajęło nakręcenie finałowej sceny rozgrywającej się w zaśnieżonym labiryncie, gdyż ekipa filmowa łatwo się w nim gubiła. Co też Kubrick wyśmiewał, że jak można było się tam zgubić, chociaż podobno samemu Kubrickowi zdarzyło się tam zgubić. Żeby uniknąć pogubień się ekipy filmowej, używano krótkofalówek.
Stanley Kubrick był ciężki we spółpracy i aktorzy, którzy z nim współpracowali, później nie chcieli grać w jego filmach. Wcale się nie dziwię. Podobno tak było z Jackiem Nicholsonem, który wspominał o tym w jednym z wywiadów, że już nigdy więcej nie chce współpracować ze Stanley'em Kubrickiem. Ale współpraca między panami na planie układała się raczej poprawnie. Jack Nicholson stosował się do wskazówek Kubricka. Ponadto codziennie robiono tyle przeróbek w scenariuszu, że Nicholson w ogóle przystał go czytać, tylko dostawał przed daną sceną fragment scenariusza, zaznaczał swoje kwestie długopisem, jak miał to w zwyczaju Boris Karloff i uczył się tego jak w szkole przed lekcjami. To też pokazano w tym filmie dokumentalnym autorstwa Vivian Kubrick. Ponadto Jack Nicholson był karmiony kanapkami z serem, których wręcz nie cierpiał. To chyba miało wzbudzić w nim frustrację.
Wracając do Shelley Duvall, która wcieliła się w rolę Wendy Torrance. Aktorka przepłaciła występem w "Lśnieniu" załamaniem zdrowia psychicznego. Już podczas kręcenia "Lśnienia" miewała rozstroje nerwowe, zdarzało się jej zasłabnąć i zaczęły wypadać jej włosy. Podobno jej organizm był tak odwodniony, że aktorka musiała pić dużo wody na planie. Nawet pokazuje to nakręcony zza kadru film dokumentalny o kulisach kręcenia "Lśnienia" przez Vivian Kubrick, 17 letnią wówczas córkę reżysera. W jednej scenie jak dobrze pamiętam widzimy siedzącą przy stoliku i palącą papierosa Shelley Duvall. To chyba było przed kręceniem tej słynnej sceny w łazience. Nagle przychodzi Kubrick i każe Wendy wejść do łazienki, bo zaczynają zdjęcia. Aktorka wstaje i pokazuje Kubrickowi strzępek czarnych włosów, a ten... wyjebane i jeszcze z tego żartuje. W innym momencie jest scena jak wkurzony Kubrick zaczyna krzyczeć na Shelley Duvall po nieudanym ujęciu, kiedy miała wyjść przez dwór do garażu, gdzie był ten pług śnieżny. Po prostu aktorka nie usłyszała Kubricka, być może przez to że na zewnątrz był hałas wydobywający się z tej maszyny wytwarzającej sztuczny śnieg. Takim działaniem Kubrick chciał... że jakby to powiedzieć... wycisnąć z aktorów siódme poty. Chciał doprowadzić ich na skraj wytrzymałości, aby wyglądali jak najbardziej autentycznie. Ale też często czytałem opinie, że Kubrick lekko przesadził.
Ponadto Stanley Kubrick puszczał aktorom często film "Głowa do wycierania" ("Eraserhead") Davida Lyncha z 1977 roku (szczerze współczuję), po co to nie wiem, ale chyba nie po to żeby poprawić nastrój. Zarzucano Jackowi Nicholsonowi, że podczas grania obłędu troszeczkę przesadził, choć moim zdaniem to była wybitna kreacja i zasługiwała przynajmniej na nominację do Oscara. Z Shelley Duvall było wręcz odwrotnie. Zabieg, który chciał wprowadzić Kubrick, miał odwrotne skutki od założeń. Jest wiele opinii, że Shelley Duvall wypadła w tym filmie słabo. Nie dziwię się, że ta kobieta wypadła w tym filmie tak słabo i nawet była nominowana do Złotej Maliny, podobnie z resztą jak Kubrick za reżyserię. Ja jej współczuję, że wytrzymała tyle z tym człowiekiem na planie. Powtarzanie iluś tam ujęć pod rząd, choćby te słynne 127 dubli, w końcu jest frustrujące dla aktora. Ja na jej miejscu już dawno bym rzucił rolę w tym filmie w cholerę, pomimo podpisanego kontraktu. Z tego co pamiętam to Shelley Duvall opowiadała, że przy pracy nad "Lśnieniem" spędziła 13 miesięcy, z czego pół roku samych zdjęć, ale potem nie żałowała tego. Jedynie miała żal do Kubricka, którego prywatnie lubiła, że tak ją traktował na planie. Ale też opowiadała, że przez ten czas poszerzyła swoją wiedzę o tworzeniu filmów, niż przez wszystkie lata dotychczas, ciekawe dzięki komu.
Ponadto Stanley Kubrick nie po drodze miał z autorem oryginalnej powieści - Stephenem Kingiem, który wręcz nienawidził później tej ekranizacji. Po zakupie praw do ekranizacji tej powieści Stephen King przesłał gotowy scenariusz Stanley'owi Kubrickowi, ale reżyser wyrzucił go do kosza. Kubrick zastrzegł sobie, że będzie mógł zmieniać fabułę według własnego uznania i postanowił zrobić to po swojemu. Razem z autorką horrorów Diane Johnson napisali scenariusz w ciągu 11 tygodni. Ponadto Stanley Kubrick miał taką manię, że często wydzwaniał do Stephena Kinga już podczas kręcenia filmu, nawet o 3 w nocy i pytał jakby widział daną scenę. Na miejscu Stephena Kinga bym odpowiedział "A co mnie to. To Twój film". Ale także Kubrick miał taką manię, że zadawał dziwne pytania typu, czy Stephen King wierzy w Boga lub w duchy. Jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć obaj panowie mieli różne wizje co do aktora odgrywającego rolę Jacka Torrance'a. Stephen King widział w tej roli takich aktorów jak: Martin Sheen, czy choćby John Voight (czyli ojciec Angeliny Jolie), natomiast Stanley Kubrick widział w tej roli Jacka Nicholsona, Roberta De Niro Robina Williamsa, czy też Harrisona Forda. Po tym jak obaj aktorzy odpadli, bo jeden miał kręcić "Wściekłego Byka" u Martina Scorsese, a drugi "Imperium Kontratakuje" u Lucasa, wybór padł na Jacka Nicholsona. Stanley Kubrick trochę się obawiał i nie chciał współpracować z aktorami, można powiedzieć już gwiazdami, a na pewno Jack Nicholson do takich należał, choćby po takich filmach jak: "Lot nad kukulczym gniazdem" za którego otrzymał Oscara, czy "Chinatown" Romana Polańskiego. Ale na szczęście Nicholson współpracował, a Kubrick lubił go bardziej niż Shelley Duvall. Ponadto Stephen King miał za złe Kubrickowi, że wyrzucił z filmu wątki problemów Jacka Torrance'a z alkoholem, a także z niemocą twórczą. Jakby nie było postać Jacka Torrance'a to było uosobienie samego Stephena Kinga, który w tamtym czasie zmagał się z alkoholizmem i chwilową niemocą twórczą.
Garrett Brown, Stanley Kubrick i Danny Lloyd
W filmie wykorzystano system steadicam, głównie w ujęciach kiedy kamera porusza się tuż nad podłogą za jadącym na rowerku Dannym Torrancem, gdzie cały system z operatorem poruszał się na specjalnie przerobionym wózku inwalidzkim, czy też w scenach finałowych przy gonitwie w labiryncie z żywopłotu. Steadicam jest systemem stabilizacji kamery, który mechanicznie izoluje ruch kamery od operatora. System ten pozwala uzyskać bardzo płynne ujęcia, nawet kiedy operator porusza się po nierównym podłożu. Steadicam składa się z noszonej przez operatora kamizelki, ramienia, oraz sleda, na którego jednym końcu znajduje się kamera, na drugim zaś przeciwwaga, najczęściej monitor i bateria. W standardowej konfiguracji kamera znajduje się na górze, a monitor i bateria na dole. Steadicam został wynaleziony w 1973 roku przez amerykańskiego konstruktora i operatora Garretta Browna, którego Stanley Kubrick zatrudnił do nakręcenia "Lśnienia". Pierwotnie system ten nosił nazwę "stabilizatora Browna", dopiero nazwę Steadicam wymyślił Ed Di Giulio, założyciel Cinema Products Corporation w 1975 roku po podpisaniu z Brownem umowy. Firma produkowała steadicamy do roku 2000, kiedy prawa wykupiła firma Tiffen Filter. Od tamtej pory Steadicam jest zarejestrowanym znakiem handlowym firmy Tiffen, która zajmuje się produkcją i dystrybucją tego. Nazwa "steadicam" przyjęła się potocznie do języka potocznego i obecnie używa się jej do każdego stabilizatora ruchu kamery, gdzie zakłada się kamizelkę i ramię.
Niewątpliwie film jest znany z kultowego soundtracku. Stanley Kubrick zatrudnił kompozytorkę Wendy Carlos, która wcześniej współpracowała ze Stanley'em Kubrickiem przy "Mechanicznej pomarańczy" z 1971 roku. Do "Lśnienia" skomponowała pokaźny soundtrack, który zajmował około 4 godziny! A Stanley Kubrick wybrał z tego chyba dwa utwory, z tego co pamiętam i oba zostały wykorzystane w kultowym już wstępie do filmu. Później kompozytorka miała żal do reżysera filmu. Ale też film ma tutaj polskie akcenty, ponieważ w filmie występują utwory skomponowane przez Krzysztofa Pendereckiego i wykonane przez Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach. To są te symfoniczne, charakterystyczne utwory, które możemy usłyszeć między innymi w scenie w pokoju 237, kiedy z wanny wychodzi ta martwa starsza pani i atakuje Jacka. Jak się słucha tych utworów podczas oglądania filmu, można dostać ciarek. Niewątpliwie soundtrack muzyczny jest jednym z największych plusów tego filmu.
Problematyki filmu i sztuki filmowej Stanley'a Kubricka nie będę poruszał, bo jestem cienki Bolek i niech na ten temat wypowiedzą się ludzie, którzy mają większą wiedzę ode mnie i się na tym znają. W internecie jest tyle analiz tego filmu zarówno pod względem problematyki, czy pracy Stanley'a Kubricka i rozkładanie filmu praktycznie klatka po klatce. Już tyle teorii powstało na temat tego filmu, że głowa mała. W książce jest napisane, że hotel Panorama został zbudowany w początkach XX wieku na indiańskim cmentarzu (ten motyw będzie powracał, choćby w filmie "Poltergeist" z 1982 roku). Wiele teorii mówi, że po prostu hotel był nawiedzony, a potem więził dusze nieszczęśników, którzy umarli w jego murach. Inne teorie głoszą, że mury hotelu i korytarze są przejściem między wymiarami czasowymi. Inne teorie mówią o chorobie psychicznej Jacka Torrance'a, która wynikała z jego niespełnionych ambicji zostania znanym pisarzem i frustracji. Do tego się dokładała choroba alkoholowa głównego bohatera, która odciskiwała piętno na swojej rodzinie. Ja tutaj nie będę się podejmował takich analiz, bo jestem zbyt cienki Bolek.
Play with us, Danny... Forever... And ever... And ever...
Czy komuś się to podoba czy nie. Bez wątpienia film ten jest arcydziełem, jak większość filmów Stanley'a Kubricka. Jeśli ktoś jeszcze nie widział tego filmu, musi go jak najszybciej nadrobić, najlepiej tą wersję niepociętą. Oceny temu filmowi nie muszę chyba wystawiać, gdyż jest chyba oczywista.