Wojciech Hadaj - "Moja Legia. 23 lata za kulisami największego klubu w Polsce" (2018) - Wydawnictwo Oficyna 4eM

 Książkę autorstwa pana Wojciecha Hadaja "Moja Legia. 23 lata za kulisami największego klubu w Polsce" chciałem przeczytać od jakiegoś czasu i w końcu nadarzyła się okazja podczas urlopu wypoczynkowego. Pana Wojciecha Hadaja oczywiście kojarzyłem z meczów piłkarskich Legii Warszawa, a od wybuchu pandemii z anten telewizji WeszłoTV i Kanału Sportowego. Bardzo polubiłem jego autorski program "Hadaj, nic nie gadaj", który ukazuje się w telewizji WeszłoTV, w którym pan Wojciech mówi głównie o piłce nożnej, przeważnie o Legii. Czasem się zdarzy, że w niecenzuralnych słowach ochrzan dostanie właściciel Legii Warszawa, pan Dariusz Mioduski. A w zeszłym sezonie, jesienią 2021 roku, pięknie jechał po piłkarzach Legii Warszawa, kiedy grali katastrofalnie i nawet byli w strefie spadkowej. W którymś programie pan Wojciech Hadaj zareklamował swoją książkę "Moja Legia" i zaciekawiłem się tym tytułem. Nie pamiętam w którym programie to było, chyba w Hejt Parku na Kanale Sportowym, albo w jednym z quizów w WeszłoTV. Kupiłem sobie tę książkę mniej więcej rok temu, potem zaczął się remont chałupy i książka trafiła do pudła na pół roku. Teraz korzystając z końcówki remontu oraz urlopu, postanowiłem sobie nadrobić tę książkę. 



Kim jest Wojciech Hadaj? 


Źródło: https://sport.fakt.pl/wojciech-hadaj-ostro-o-kibicach-lecha-poznan-kosmiczna-kompromitacja/jv216bm


Jeśli ktoś jeszcze nie kojarzy pana Wojciecha Hadaja, jest to dziennikarz sportowy urodzony 8 marca 1961 roku w Warszawie. Przez około 50 lat jest kibicem Legii Warszawa. Ukończył on studia dziennikarskie i pedagogiczne. W latach 90 był dziennikarzem sportowym między innymi w telewizji: NTV należącej do koncernu Polonii 1, w TVP, czy też w tygodniku "Piłka Nożna". We wrześniu 1995 został spikerem podczas meczów Legii Warszawa i przez około 20 lat można było usłyszeć jego charakterystyczny głos podczas meczów na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej 3. To był sezon kiedy Legia Warszawa zadebiutowała w Lidze Mistrzów. Niewiele brakło, by legendarny spiker się nie narodził, gdyż po kilku meczach chciał zrezygnować. Dzięki niepowtarzalnemu i charakterystycznemu stylowi prowadzenia meczu pan Wojciech Hadaj stał się osobą znaną. Chyba przed Wojciechem Hadajem (o czym wspomina w książce) nikt wcześniej w Polsce w ten sposób nie prowadził meczów, poprzez rozgrzewanie atmosfery przez głośny doping i kontakt z kibicami. Pan Wojciech Hadaj mówił, że wzorował się na spikerze ze stadionu włoskiego klubu Napoli SSC, aktualnego Mistrza Włoch, w którym występuje Piotr Zieliński i do niedawna Arkadiusz Milk, a którego legendą jest Diego Armando Maradona. 

To właśnie pan Wojciech Hadaj spopularyzował słynny stadionowy okrzyk "Kto wygra mecz?", kibice wtedy wykrzykują nazwę drużyny (np. Legia, Polska, Widzew, Wisła, Lech, Górnik, etc...), a spiker jeszcze dwukrotnie pyta się "Kto?", a kibice odpowiadają dwukrotnie nazwę druzyny. Wcześniej, jak to opisuje w książce, spiker na stadionie bardziej przypominał tego z dworca PKP. Według książki pierwszy raz w ten sposób Wojciech Hadaj poprowadził mecz kiedy Legia podejmowała Spartak Moskwa w fazie grupowej Ligi Mistrzów w grudniu 1995 roku i z miejsca myślał, że go wywalą. Ale na szczęście nie wywalili. Dzięki takiemu prowadzeniu meczów pan Wojciech zyskał sobie grupy sympatyków jak i przeciwników. Sposób prowadzenia meczy przez pana Wojciecha Hadaja powodował sporo kontrowersji. Nie wszystkim się podobała taka oprawa meczowa. Swego czasu nagonkę na Wojciecha Hadaja toczyła Gazeta Wyborcza. Ale podobno spikerzy innych klubów podczas kursów dla spikerów mieli dostawać polecenia żeby być jak Hadaj, chociażby spiker Lechii Gdańsk. Kilkukrotnie pan Wojciech Hadaj był zawieszany w roli spikera. Najgłośniejszą aferą był mecz eliminacyjny do Ligi Mistrzów przeciwko Steale Bukareszt, gdzie rzekomo nie próbował powstrzymywać kibiców przed burdami kibiców, ale to nie jest zadanie spikera. 

Ale jak trwoga, to do Hadaja. Znany jest niesławny przypadek kiedy "kibice" Legii Warszawa podczas meczu chyba w eliminacjach do europejskich pucharach pojechali na Litwę i dali "popis" chyba w Wilnie (nie jestem kibicem Legii, i don't care). Pan Wojciech Hadaj akurat pojechał na ten mecz, ale w charakterze prywatnego kibica, a nie jako oddelegowany pracownik Legii (ten wątek też jest poruszony w książce). Niestety litewski spiker nie był w stanie zapanować nad kibolami Legii, więc pan Wojciech Hadaj został "poproszony" przez kogoś decyzyjnego w Legii (nie pamiętam przez kogo), aby stanął za mikrofonem. Początkowo pan Wojciech nie chciał, bo nie był w pracy, bo z jakiej racji. Pojechał na mecz jako kibic.

Głośna była sprawa meczu Legii z Koroną Kielce w lutym 2014 roku, kiedy przed meczem na boisko w tym samym czasie wyszły chearleaderki i piłkarze Korony Kielce na rozgrzewkę. Wybuchła afera. Trener Korony Kielce z mordą na Wojciecha Hadaja, bo akurat stał przy linii bocznej, a Wojciech Hadaj spokojnie mówi, że to nie od niego zależy i że nie jest kierownikiem drużyny. Wojciech Hadaj chciał spokojnie zażegnać konflikt, ale trener Korony Kielce nie był spokojny. Po kilku powtórkach zdenerwowany Wojciech Hadaj nie wytrzymał i powiedział zdanie w stylu, że "nie jesteśmy na Ty, palancie" czy coś takiego. Kiedyś filmiki z tego zdarzenia krążyły po YouTube, nie wiem czy nadal są dostępne. 

Głośne były afery podczas meczów przeciwko Jagiellonii Białystok w 2014 roku i Górnikowi Zabrze w roku 2015, gdzie Wojciech Hadaj krzyczał, że te drużyny nigdy nie będą mistrzem Polski. Po tym drugim zdarzeniu zrezygnował z funkcji spikera Legii.

Ponadto pan Wojciech Hadaj prowadził sporo meczów reprezentacji Polski. Prowadził także ceremonię otwarcia Stadionu Narodowego w Warszawie i przy okazji meczem z Portugalią. Przez kilka ostatnich lat oprowadzał wycieczki po nowym stadionie Legii. W lutym 2018 roku, po 23 latach pracy w Legii, został zwolniony najprawdopodobniej przez właściciela klubu Dariusza Mioduskiego. Obecnie pan Wojciech pracuje w Weszło, gdzie piastuje stanowisko kierownika drużyny KTS Weszło. Na pewno pan Wojciech jest legendą stadionowej spikerki oraz częścią historii Legii Warszawa, czy komuś się to podoba czy nie. Choć nie jestem kibicem Legii Warszawa, to szanuję pana Wojciecha. Na pewno gdybym minął pana Wojciecha na chodniku, to bym oddał mu szacunek, ale żeby mu nie przeszkadzać i zabierać cennego czasu. Na pewno bym powiedział "Dzień dobry panie Wojciechu" i bym się ukłonił. Za te wszystkie lata i oprawy meczowe należy się szacunek.


Książka "Moja Legia. 23 lata za kulisami największego klubu w Polsce" ukazała się w październiku 2018 roku dzięki wydawnictwu Oficyna 4eM. Książka została obłożona cienką okładką z wewnętrznymi skrzydełkami na początku i końcu, których można użyć jako zakładek. Okładka książki jest przedstawiona w siwych barwach na wzór jednej z koszulek Legii. Po przekątnej od lewego górnego rogu do prawego dolnego ciągnie się ciemniejszy siwy pas, a na środku dużymi czarnymi literami jest napisane LEGIA. Grzbiet książki jest pomalowany w barwy warszawskiego klubu, licząc od góry: czerwono, biało i zielono. Na środkowej białej części widnieje czarny napis LEGIA. Z tyłu książki jest pokazane zdjęcie Wojciecha Hadaja w bluzie dresowej Legii i z mikrofonem w ręku, które można bez problemu znaleźć w Google, a poniżej jest przedstawiona krótka notka biograficzna autora. 

Książka "Moja Legia. 23 lata za kulisami największego klubu w Polsce" jest zbiorem wspomnień Wojciecha Hadaja związanych z 23 latami przepracowanymi w Legii Warszawa jako spiker, pracownik biurowy, czy też jako przewodnik wycieczek po stadionie Legii. Książka ta jest subiektywnym, co podkreśla autor we wstępie, zbiorem wspomnień, anegdot, historii, czy też ocen osób związanych z Legią Warszawa. Książka, jak dobrze pamiętam, składa się z około 260 stron i została podzielona na 7 rozdziałów. Pierwszy rozdział przedstawia w skrócie autobiografię autora książki oraz okoliczności, w jakich został spikerem podczas meczów Legii na około 20 lat. Ostatni rozdział opisuje okoliczności jak został zwolniony z Legii Warszawa. Autor wspomina w książce współpracę między innymi z byłymi prezesami klubu, kierownictwem, piłkarzami, trenerami i innymi pracownikami biurowymi. W tej książce nie ma Świętych krów. Jeśli kogoś autor książki ma pochwalić, to pochwali. Jeśli ma kogo zganić, to zgani. Najwięcej dostało się tutaj byłym piłkarzom oraz niektórym pracownikom biurowym często na kierowniczym szczeblu. Ze względu na dobro tych osób, część z nich wymienia z imienia i nazwiska, a innych pozostawia anonimowych, choć przy niektórych opisach można się domyślić. Bardzo dostało się zagranicznym piłkarzom, którzy przybyli do Legii i myśleli, że jakimi nie są gwiazdami. Autor książki nie ukrywa i o tym mówi otwarcie od wielu lat, że piłkarze w większości przypadków (nie tylko w polskiej Ekstraklapie) to najemnicy i pójdą tam, gdzie więcej zapłacą i że piłkarze ogólnie (zwłaszcza w dużych klubach, jak np. w PSG) są przepłaceni i za dużo zarabiają. Dostało się także żonom piłkarzy (nie tylko Legii) ogólnie, wytapicerowanym paniusiom, które lecą tylko na kasę i na luksus. Książka ta też opowiada o romansach i zdradach, których niemymi świadkami były korytarze i biura w siedzibie Legii, suto zakrapianych alkoholem imprezach na obiektach Legii, o wyjazdach "służbowych" na mecze Legii w europejskich pucharach i ogólnie o życiu towarzyskim na zapleczu klubu, o którym szary Kowalski nie miał prawa wiedzieć.

Najbardziej emocjonujący był przedostatni rozdział, w którym autor książki opisuje okoliczności, w których zostawał rozpoznawany na ulicy przez zwykłych ludzi: a to przez policjantów podczas kontroli drogowej, przez kanarów w autobusie, czy też urzędników i czasami mu się upiekło dzięki temu, że kibicowali Legii i znali pana Wojtka ze stadionu. Fajna była anegdota opisująca sytuację, gdy zdjęcie z Wojciechem Hadajem chciał sobie zrobić... Kazik Staszewski (tak, ten z Kultu), czy nawet spiker... Widzewa Łódź. Najbardziej podobała mi się anegdota o wakacjach spędzanych w Czarnogórze, jak Pan Wojciech wszedł do pierwszego lepszego lokalu, a tam... Kelner, który tam pracował, kiedyś był na wycieczce na stadionie Legii, zrobił sobie zdjęcie z Wojciechem Hadajem i je pokazał. W tym rozdziale jest kilka wspomnień, które przyprawiają o uśmiech na twarzy, a nawet o łezkę w oku.


Widząc oceny na portalu Lubimyczytać.pl i czytając opinie niektórych użytkowników trochę się bałem co do tej książki. Ale na szczęście nie było tak tragicznie. Nie jest to wybitne arcydzieło literackie, ale gniot to też nie jest. W tekście znalazło się parę literówek i parę braków spacji między wyrazami, być może korekta tego nie wyłapała, ale ogólnie nie mam zastrzeżeń co do tej książki. Książka jest napisana normalnym, potocznym językiem. Na szczęście nie ma w tekście zbyt wielu wulgaryzmów. Słowo "kurwa" wyłapałem chyba dwukrotnie, "chuj" chyba także pada dwa razy i kilkukrotnie w tekście pada słowo "dupa", w tym raz w wersji ocenzurowanej. Kilkukrotnie autor chce użyć wulgaryzmu, ale się hamuje używając trzech kropek i ładodniejszego synonimu danego słowa. Mnie się tą książkę przeczytało za jednym razem. Przeczytałem ją w ciągu jednego popołudnia. Jak dla mnie to taki solidniak na 7/10.

Jeśli ktoś nie jest fanem Legii Warszawa i nie przepada za osobą Wojciecha Hadaja, może sobie odpuścić tę lekturę.





Korzystając z okazji, że dzisiaj jest mecz reprezentacji Polski i Niemiec, a w meczu ostatni raz zagra Kuba Błaszczykowski, to...

- KTO WYGRA MECZ?
-Polska!
- KTO?
- Polska!
-KTO?
- Polska! Polska! Polska! Polska goooool! Polska gooooool! Polska goooooool! 

Popularne posty z tego bloga

Przeczytane: „451° Fahrenheita” - Ray Bradbury (1953, 2018) - Wydawnictwo Mag

Cursed Tomb (2023) [Commodore 64] - Protovision

Lester (2023) gra Commodore 64 - Knifegrinder