Lester (2023) gra Commodore 64 - Knifegrinder

Rok 2023 jeszcze się na dobre nie zaczął, a mamy już poważnego kandydata do tytułu gry roku na ośmiobitowy komputer Commodore 64. 


W sobotę 7 stycznia 2023 roku premierę miała gra "Lester". Autorem gry jest człowiek ukrywający się pod nickiem Knifegrinder. Twórca gry udostępnił ją za darmo w serwisie itch.io, ale ja postanowiłem wesprzeć autora za 10 dolarów, bo na to zasługuje. Zaiste gra ta prezentuje profesjonalny poziom. 46 złotych to nie jest majątek 

Grę można ściągnąć z serwisu itch.io - 
https://knifegrinder.itch.io/lester


"Lester" to połączenie gry komnatowej, platformowej 2D, zręcznościowej z elementami gry RPG oraz tak zwanej metroidvanii (gatunek, który powstał z połączenia dwóch gier: "Metroid" i "Castlevania"). Sam "Lester" był inspirowany grą "Ghost" wydaną w 2017 roku na komputery MSX i stworzoną przez hiszpańską grupę Asociación Amigos del MSX (w skrócie AAMSX). Jak sam autor zapewnia, gra śmiga na oryginalnym Commodore 64 /128 i powinna działać na TheC64 Mini i Maxi. Ja grałem na leciwym już emulatorze CCS64 i gra działała bez zarzutów. Oryginalnego sprzętu nie chciałem wyjmować, bo jeszcze na wiosnę czeka mnie remont jednego (ostatniego) pokoju i nie chce mi się rozpakowywać pudeł z tym złomem. 

Fabuła gry rozgrywa się w odległej przyszłości, a rozpoczyna się 6 czerwca 2182 roku na stacji kosmicznej UNSS ASAMI orbitującej wokół Marsa. Sztuczna inteligencja nadzorująca stacją się zbuntowała i przejęła kontrolę nad droidami strażniczymi. Po krótkiej i zwycięskiej bitwie nad armią stacjonującą na Marsie, stacja kosmiczna załadowana materiałami radioaktywnymi zmierza ku Ziemi. Gracz wciela się w L-3573-R (dla przyjaciół Lester), androida nowej generacji, który jest odporny na działanie zbuntowanej AI i postanawia przywrócić porządek na dryfującej stacji przez przestrzeń kosmiczną. 


Obszar gry jaki przyjdzie nam sprawdzić jest duży, gdyż zajmuje on (jak dobrze policzyłem) 65 ekranów. Jak przystało na metroidvanię, nie wszystkie obszary statku kosmicznego będą od razu dostępne i trzeba będzie szukać kart magnetycznych otwierających drzwi do danego obszaru. Tutaj załącza się "Resident Evil" mode. 

Sterowanie w tej grze jest dosyć proste. Gramy joystickiem wpiętym do portu drugiego. Sterując w prawo i lewo to wiadomo. Wychylając wolant joysticka w górę lub na ukos w górę, skaczemy. Skierowanie joysticka w dół nie robi nic, nawet nie możemy kucnąć. Dopiero kierunek w dół działa, kiedy chcemy skorzystać z drabiny (górą skaczemy, a w dół wiadomo), czy chcemy otworzyć drzwi i przejść do następnych obszarów stacji kosmicznej. Ponadto kierunek w dół uruchamia terminal, który pełni rolę checkpointu, mapy oraz sklepu. Przyciskiem fire strzelamy z naszego działka plazmowego, a jak przytrzymamy czerwony guzik na joysticku to możemy używać znajdowane upgrade'y (osłona, niszczenie przeciwników na mapie i strzelanie przez ściany). 


W grze mamy sporo przeciwników. Od droidów, które różnie są zaprogramowane. Niektóre tylko patrolują teren i są najsłabsze. Inne zaczynają strzelać, jak nas tylko zobaczą. Jeszcze inne śpią, ale jak nas tylko usłyszą, zaczynają szarżę. Jeszcze inne są podwieszone pod sufitem i strzelają. W grze występuje coś podobnego do Thwompa z Mario (to ten betonowy blok z kolcami i wymalowaną twarzą), które są nieśmiertelne i poruszają się po wyznaczonej trasie. Ponadto mamy działka, które są przyczepione do ścian i poruszają się w kierunku pionowym i do nas strzelają. Jakby tego było mało, to w grze mamy lasery, które mogą zrobić nam krzywdę, radioaktywne kałuże, czy też radioaktywna para wydostająca się z rur. Na szczęście możemy spadać z dużej wysokości i nic nam to nie robi. 


Na dole ekranu mamy interfejs naszej postaci. W lewym dolnym rogu ekranu widzimy naszą liczbę żyć. Nie ma tutaj życia "0", jak stracimy życie 1 to następuje Game Over. Obok mamy napis HP i cztery czerwone prostokąty. To jest nasza energia życiowa. Jak stracimy wszystkie cztery prostokąty, wiadomo. Poniżej mamy coś takiego jak XP i szereg granatowych prostokątów. To są punkty doświadczenia zdobywane za zabitych wrogów. Jak zapełnimy ten pasek do końca, dostajemy z powrotem kawałek energii (o ile nie mamy jej na full). W prawym dolnym rogu ekranu będą się pojawiały upgrade'y, które będziemy mogli wykorzystać w grze. 


Po każdym zabitym przeciwniku wyskakują złote monety, które możemy zbierać, a później będziemy mogli wydać je w sklepiku. Z małych przeciwników dostajemy jeden pieniążek, natomiast z mocniejszych przeciwników otrzymujemy większy pieniążek dający 5 monet. Monety te nie znikają, chyba że wyjdziemy z komnaty i zaraz wrócimy. W grze znajdują się beczki, które możemy rozwalać i z których dostajemy większy pieniążek, czasem jakiś upgrade, lub kartę magnetyczną. W grze mamy kilka upgrade'ów: na przykład lampę oświetlającą ciemne pomieszczenie, odporność na kwasowe kałuże, baterię dodającą piąty pasek energii (max) i coś tam jeszcze było. Upgrade'y te mają charakter trwały. W grze znajdują się trzy droidy medyczne, po których rozwaleniu utrzymujemy dodatkowe życie. Maksymalnie możemy mieć 7 żyć. Na szczęście gra pozwala trochę podgrindować uzyskiwane monety i zabici przez nas wrogowie po pewnym czasie się respawnują. 


Bardzo ważnym elementem w grze są terminale, które pełnią rolę checkpointów i sklepiku. O ile dobrze pamiętam jest ich osiem w całej grze. Po jednym w każdym skrzydle statku i sześć w głównym kadłubie. Ponadto terminal wyświetla aktualną mapę gdzie się znajdujemy i pokazuje nam ekwipunek, gdzie mamy aż osiem slotów. W terminalu możemy sobie dokupowywać stracone paski życia (po 20 monet każdy), czy też dokonać upgrade'u broni (pierwszy za 75 monet, drugi za 150). Nasza broń może mieć maksymalnie trzeci poziom. Szkoda tylko, że nie ma takiego zasięgu jak broń przeciwników i nie strzela przez ściany. 

Po utracie wszystkich żyć następuje Game Over, ale program daje nam wybór. Przyciskiem F5 kończymy i wychodzimy do planszy tytułowej. Natomiast guzikiem fire na joysticku kontynuujemy rozgrywkę, jakbyśmy wrzucili kredyt w salonie gier. Tutaj kontynuujemy rozgrywkę na zasadzie Nowej Gry+. Zaczynamy od początku, ale wszystko co mieliśmy w ekwipunku zachowujemy. To bardzo fajne ułatwienie dla mniej hardkorowych graczy.


Oprawa audiowizualna jest bardzo ładna. Nie znam się na trybach graficznych Commodorka, ale te sprite'y są chyba w wysokiej rozdzielczości. Sama grafika bardziej przypomina gry z Pegasusa niż z Commodore 64. Muzyka w grze też jest ok. Jak sam autor wspominał, w grze zastosowano 11 różnych tracków. Głównie dominują posępne, mroczne, wręcz horrorowe akordy dodające jeszcze do tego klaustrofobicznego klimatu. W grze są tam jakieś dźwięki, ale słabo je słychać przez zagłuszającą je muzykę. Zauważyłem, że dzwięk skoku naszego protagonisty przypomina odgłos zmiany ustawień w konsolach, w grach "Saboteur!" i "Saboteur 2: Avenging Angel" autorstwa Clive'a Townsenda. 


Żeby za bardzo nie spoilerować. Końcówka gry nawiązuje do pewnego znanego filmu science-fiction z 1977 roku i ma charakter otwarty. Zatem też jest otwarta furtka do ewentualnego sequelu, a mam nadzieję, że taki powstanie. Jak dla mnie, gierka ma klimat, ma potencjał i o ile nic wielkiego nie wyjdzie w tym roku, to ma szansę być w czołówce, a nawet tytuł GOTY. 

Popularne posty z tego bloga

Przeczytane: „451° Fahrenheita” - Ray Bradbury (1953, 2018) - Wydawnictwo Mag

Cursed Tomb (2023) [Commodore 64] - Protovision