Ostatnio obejrzane: "The Beatles: Get Back" (2021) - reż. Peter Jackson
We wtorek 14 czerwca 2022 roku wystartowała w Polsce długo wyczekiwana platforma streamingowa Disney + (coś takiego jak Netflix, HBO Max, czy Amazon Prime Video). W sumie unikam tego typu platform i jestem raczej nieufny wobec streamingu z chmury. Przy rejestracji można sobie wybrać pakiet na miesiąc, wynoszący około 28 złotych, albo pakiet roczny kosztujący 10 razy drożej. Ja wybrałem pakiet tańszy na miesiąc, bo w sumie chciałem obejrzeć tylko jeden miniserial, a mianowicie "The Beatles: Get Back" z 2021 roku w reżyserii Petera Jacksona, opowiadający o kulisach przygotowań i występu The Beatles podczas słynnego już koncertu (na dachu siedziby Apple Corp w Londynie), który się odbył 30 stycznia 1969 roku, ale także przymiarek do powstania (przed)ostatniego albumu "Let it Be". Lepiej już chyba wydać 28 złotych na abonament niż 300 złotych wydanych w preorderze za wydanie na trzech płytach Blu-Ray, które ma się ukazać 12 lipca 2022.
"Get Back" jest to brytyjsko-amerykańsko-nowozelandzki miniserial dokumentalno-biograficzny-muzyczny, opowiadający o kulisach powstawania ostatniej płyty The Beatles "Let it Be" (choć w międzyczasie nagrali i wydali "Abbey Road"), która miała wtedy tytuł roboczy "Get Back", oraz przygotowań do ostatniego koncertu grupy, który ostatecznie odbył się 30 stycznia 1969 roku na dachu siedziby Apple Corp. w Londynie. Miniserial ten to jest zlepek w większości niepublikowanych dotąd zdjęć archiwalnych, nakręconych w styczniu 1969 roku podczas prób zespołu w Twickenham Studios w Londynie. Można też powiedzieć, że film ten jest rozszerzeniem filmu dokumentalnego "Let it Be" z 1970 roku wyreżyserowanego przez Michaela Lindsay'a-Hogga, który otrzymał Oscara. Tylko, że materiał filmowy został zremasterowany i odrestaurowany cyfrowo, by wyglądał na świeży. Zadania zmontowania nowego filmu dokumentalnego podjął się słynny nowozelandzki reżyser Peter Jackson, autor ekranizacji trylogii "Władcy Pierścieni" z początku XXI wieku, trylogii "Hobbit", czy też horroru komediowego "Martwica mózgu" z 1992 roku. Ten Peter Jackson to niezły zdolniacha. Urodził się w 1961 roku, a w wieku 8 lat reżyserował film dokumentalny o powstawaniu ostatniej płyty The Beatles i przygotowań do słynnego koncertu na dachu Apple Corp. Żarty żartami, a teraz już na poważnie. Współproducentami tego przedsięwzięcia byli dwaj żyjący członkowie zespołu: Paul McCartney i Ringo Starr, wdowy po Johnie Lennonie i George'a Harrisonie: Yoko Ono i Olivia Harrison, reżyser filmu Peter Jackson, ale także Clare Olssen i
Jonathan Clyde. Premiera tego filmu miała miejsce w dniach 25-27 listopada 2021 roku. Dystrybutorem tego filmu dokumentalnego jest platforma streamingowa Disney +. Miniserial ten zajmuje prawie 8 godzin materiału (468 minut) i został podzielony na trzy odcinki. Pierwszy odcinek zajmuje nieco ponad dwie i pół godziny (157 minut), drugi odcinek trwa prawie trzy godziny (173 minuty), a ostatni odcinek trwa dwie godziny z hakiem, prawie dwie i pół godziny (138 minut). Peterowi Jacksonowi udostępniono około 60 godzin oryginalnego materiału wideo i 150 godzin nagrań audio, z czego zmontował około ośmiogodzinny dokument. Pierwotnie film ten miał się ukazać w 2020 roku na pięćdziesiątlecie wydania płyty "Let it Be", ale niestety zostało to opóźnione w czasie z przyczyn niezależnych (COVID-19).
Zarys historii jest mniej więcej taki, że The Beatles zaprzestali koncertować w 1966 roku przez to, że ich grę zagłuszali fani i mieli tego dosyć. Po blisko trzyletniej przerwie (nie licząc nagrania piosenki "Hey Jude" w 1968), na początku 1969 roku The Beatles chcieli zagrać ostatni koncert przed publicznością, ale miał to być nietypowy koncert, który zostanie zapamiętany na długo. Przy okazji chcieli nagrać album, który miał być albumem zarejestrowanym na żywo bez żadnych poprawek, dogrywek i montażu. Wszystko miało być na tip-top, zagrane perfekt. Początkowo muzycy i ich ekipa nie mieli pomysłu gdzie mogliby zagrać ten koncert. Pierwotnie miało to być studio telewizyjne, ale muzykom wydawało się to zbyt pospolite. Były też pomysły, aby zagrać w antycznym amfiteatrze, czy też na promie pasażerskim. Był to też okres konfliktów w zespole, a media brukowe huczały od plotek, że zespołowi groził rozpad. Akcja filmu rozpoczyna się 2 stycznia 1969 roku i plan był taki, aby w przeciągu trzech tygodni The Beatles przygotowali materiał na koncert i ewentualny nowy album, który miał mieć roboczą nazwę "Get Back" i który ostatecznie będzie nosił nazwę "Let it Be". Koncert pierwotnie miał być zaplanowany na 19/20 stycznia 1969 roku, ale jak wiemy z historii, odbył się on 30 stycznia 1969 roku na dachu budynku studia Apple Corp po kilku niespodziankach i obsuwach w terminie. Przy okazji przez cały miesiąc od 2 do 31 stycznia 1969 Beatlesom towarzyszyła kamera oraz reżyser Michael Lindsay-Hogg, który udokumentował praktycznie cały proces powstawania tego przedsięwzięcia.
Pierwszy odcinek miniserialu zatytułowany "Days 1–7" obejmuje czas od 2 do 10 stycznia 1969 roku i pokazuje pierwsze dni przedsięwzięcia spędzone w Twickenham Studios. Zespół błądzi we mgle, nie są zadowoleni z tego studia argumentując, że jest za duże i jest zła akustyka. Ponadto dochodzi do konfliktów, głównie na linii John Lennon - Paul McCartney (który jest ukazany jako lider grupy). Odcinek kończy się na odejściu George'a Harrisona, który ma dość.
Drugi odcinek zatytułowany "Days 8–16" opowiada o próbach nakłonienia George'a Harrisona do powrotu do zespołu. Za pierwszym razem się to nie udaje i kończy się (podobno) konfliktem, ale za drugim razem się to udaje i po trzech dniach George Harrison wraca do zespołu z nową piosenką, stylizowaną na klasyczny walc "I Me Mine". W tym czasie zespół przenosi się z Twickenham Studios do mniejszego (i własnego) studia Apple Studio przy ulicy Savile Row w Londynie. W międzyczasie spontanicznie odwiedza ich klawiszowiec Billy Preston, który współpracował między innymi z Ray'em Charlesem i którego znali jeszcze z czasów koncertów niemieckich. Akurat się złożyło, że Beatlesi potrzebowali klawiszowca i... reszta jest historią. Odcinek kończy się w chwili gdy zespół wie, że z występem w studio telewizyjnym nie wypali. Nagle Paul McCartney wpada na pomysł, widać jak coś szepcze ze sztabem zespołu i pokazuje palcem wskazującym do góry. W następnej scenie widzimy sztab robiący rekonesans dachu budynku.
Ostatni odcinek zatytułowany "Days 17-22" obejmuje ostatni tydzień przygotowań i zwieńczony jest zapisem słynnego koncertu na dachu siedziby Apple Corp z 30 stycznia 1969 roku. Koncert ten trwał około 42 minuty zanim został przerwany przez policję. To był ostatni występ Beatlesów na żywo. Zanim doszło do nagrania, Beatlesi do ostatniej chwili nie byli zdecydowani o występie. Podobno John Lennon zmotywował wszystkich piękną mową: "Kur...de zróbmy to wreszcie!". Na wszelki wypadek na dachu budynku rozstawiono cały sprzęt i kilkanaście kamer (w tym 3 na ulicy, 3 na dachach sąsiednich budynków i 1 ukrytą w holu budynku Apple Corp na parterze i 5 na samym dachu). Zespół zaczął grać niespodziewanie w okolicach godziny 12:00, kiedy to była pora lunchu. Momentalnie na ulicy zrobiło się zbiegowisko, ruch uliczny został wstrzymany. Na dachy sąsiednich budynków, czy też na rusztowania zaczęli wchodzić ludzie. Komuś zaczęły przeszkadzać hałasy i wezwano policję. Beatlesów groziło aresztowanie za zakłócanie spokoju i nawet widząc policjantów na dachu budynku, nie przerwali występu. Ale na szczęście do aresztowania Beatlesów nie doszło. Kilka utworów z tego występu trafiło także na album "Let it Be".
W filmie jesteśmy świadkami powstawania takich utworów jak: "On the Road to Marrakesh" czyli wczesna wersja piosenki "Jealous Guy" Johna Lennona, która ukaże się na albumie "Imagine" w 1971 roku, czy też piosenki "Something in the way" George'a Harrisona, która ukaże się na albumie "Abbey Road" jako "Something". Słyszymy tutaj też pierwsze wersje "Get Back", "Don't Let Me Down", czy "Let it Be" jako melodie, do których dopiero powstaje tekst. Widzimy muzyków, którzy rozmawiają ze sobą jak ma wyglądać ostateczna wersja danego utworu i jak dużo eksperymentują. Widzimy też dużo improwizacji, trochę coverów piosenek innych wykonawców, trochę wygłupów (a podobno atmosfera była napięta). Chyba największym śmieszkiem w tej grupie okazał się John Lennon, który najczęściej robił sobie jaja podczas prób.
Film ten to prawdziwa uczta dla fanów The Beatles. Raczej ktoś, kto nie jest fanem czwórki z Liverpoolu może być znudzony prawie 8 godzinnym dokumentem, zwłaszcza że część zdjęć była już wcześniej wykorzystana w filmie "Let it Be" z 1970 roku. Ja się nie uważam za jakiegoś wielkiego fana Fab Four, ale oglądając "Get Back" bardzo dobrze się bawiłem. Pierwszy odcinek pochłonąłem już pierwszego dnia po premierze Disney +, a pozostałe dwa obejrzałem dzień później - 15 czerwca 2022 roku. Muszę przyznać, że nie wiem kiedy mi czas minął przy tym filmie, ale bardzo mnie wciągnął. Zastanawiam się nad kupnem wersji fizycznej, której premiera jest przewidziana na 12 lipca 2022 roku, ale cena trochę odstrasza, zwłaszcza że mamy teraz takie czasy, jakie mamy. Tym bardziej, że nigdy oficjalnie materiał ten nigdy nie był oficjalnie wydany, nawet w poprzedniej wersji jako "Let it Be" z 1970 roku.
Jak dla mnie to zasłużone 10/10 i chyba najlepszy film dokumentalny jaki widziałem.