Kupiłem sobie Atari 65 XE.
Pod koniec lat 90 XX wieku ośmiobitowe komputery Commodore 64, ZX Spectrum, czy Atari z serii XL i XE były uważane za elektrośmieci, które zagracają pawlacze, strychy, czy piwnice. Taki sam los czekał stare i wysłużone konsole takie jak : Atari 2600 czy Nintendo Entertainment System. Chętnie były wyrzucane przez ludzi na śmietnik, bądź sprzedawane pasjonatom za grosze. A teraz (w sumie to już od kilku lat) retro sprzęty wracają do łask, a ich ceny rosną z dnia na dzień. W późnych latach 80 XX wieku zapewne część Polaków miało Atari 800 XL bądź Atari 65 XE zakupione w Pewex-ach, ewentualnie na giełdach komputerowych z "drugiej ręki". Rzadziej można było natknąć się na ZX Spectrum czy Commodore 64, ale też się zdarzały. Teraz za cały zestaw ze sprawnym Atari 65 XE czy Commodore 64 trzeba wydać już ponad 1200 złotych. Za sam sprawny komputer (jednostka centralna z klawiaturą) można dać nawet od 500 do 1000 złotych. Nawet niesprawna, uszkodzona jednostka może kosztować do kilkuset złotych. A są tacy "magicy" elektroniki, którzy to skupują i potrafią takie niesprawne jednostki przywrócić do "życia". Nnawet napaleńców na uszkodzony sprzęt nie brakuje.
Nie wiem co mnie opętało, ale ubzdurałem sobie, że chcę sobie kupić komputer Atari 800 XL ewentualnie Atari 65 XE, bo w sumie to jeden diabeł tylko inne opakowanie, ale o tym za chwilkę. Niestety 800 XL-ki są rzadziej spotykane na rynku wtórnym, ale można je spotkać. Za to więcej jest modeli 65 XE, czy 800 XE (65 XE skierowany na rynek wschodnioeuropejski). Zarówno ceny Atari 800 XL jak i 65 XE są bardzo wysokie. Ja za swój komputer Atari 65 XE i oryginalny atarowski zasilacz zapłaciłem nieco ponad 800 stówek. Znalazłem ogłoszenie na Alledrogo i kupiłem sobie komputer.
Szczerze mówiąc to wiem, co mnie podkusiło do kupna tego komputerka. Otóż Robert Jaeger, twórca niezwykle popularnej gry "Montezuma's Revenge", w grudniu 2020 roku zapowiedział na oficjalnym fanpage'u gry na Facebooku, że... będzie dokańczał tę pierwotną wersję gry z 1983 roku, sygnowaną logo Utopia Software. Jest to ta pierwsza, niedokończona wersja gry, z nietoperzami, płonącymi linami, z animowanym ekranem tytułowym i muzyką w tle, możliwością zapisu imienia do hall of fame po zakończeniu gry, oraz gdzie się docierało do tego króla Montezumy II i którego nie można było zabić. Gra ta roboczo ma się nazywać "Montezuma's Revenge 48k" lub "Montezuma's Revenge : Director's Cut". Pierwotny zamysł był taki, że gra miała wyjść na kartridżach (podejrzewam, że w limitowanym nakładzie), ale łudzę się, że będzie chociaż dostępna do kupna w wersji cyfrowej. A być może i będzie przeportowana na inne platformy, to już byłby full wypas.
Dwa tygodnie temu, w poniedziałek 7 czerwca 2021 roku stałem się 100% retrowcem, a dokładniej atarowcem, ponieważ kupiłem sobie prawdziwy retro sprzęt, a nie podróbki spod marki mini czy maxi. A mianowicie kupiłem sobie prawdziwe, używane i sprawne Atari 65 XE. Jest to pierwszy 100% sprzęt retro w mojej kolekcji. Nie liczę The C64 Mini i Maxi, NES Mini, Atari Flashback X i Nintendo Game & Watcha z "Super Mario Bros", bo to są emulatory w ładnych opakowaniach. Teraz kupiłem sobie prawdziwy sprzęt z tamtej epoki. Wiem, Piekło zamarzło. Ja, Commodorowiec, kupiłem sobie Atari 65 XE (w tle powinien pójść krzyk kobiety i suspensowa muzyka, jak u Alfreda Hitchcocka). Koniec świata.
Kiedy otrzymałem powiadomienie z paczkomatu, że przesyłka już jest, byłem cały podjarany. Jarałem się jak Rzym za Nerona. Obawiałem się żeby przesyłce nic się nie stało, ale na szczęście komputerek przybył nieuszkodzony. Jak zobaczyłem tę paczkę w skrytce, już wiedziałem co to jest. Paczka trochę ważyła, ale jakoś dotachałem ją do domu. Oczywiście było sapanie domowników, że po co mi takie gówno. Ja odparłem tylko tyle, że "to gówno jest warte niż ten twój smartfon, a z biegiem lat wartość tego gówna będzie rosnąć". I tyle było z rozmowy.
Unboxingu nie nagrywałem, bo nie miałem warunków. Komputer był starannie zapakowany jakby było przewożone złoto. Dostanie się do kartonowego pudła z maszyną trochę mi zajęło. Kartonowe pudło, w którym była zapakowana maszyna niestety było nadgryzione zębem czasu, ale w dzisiejszych czasach trudno kupić opakowanie w idealnym stanie. Grunt, że numer seryjny pokazany na pudle i na spodzie maszyny się zgadzają, co też bywa rzadkością.
Po otwarciu kartonowego pudła najpierw ukazało się tekturowe pudełko, w którym znajduje się oryginalny atarowski zasilacz, który działa. Jest to ciężka cegłówka, którą możnaby zabić człowieka i która w zimę mogłaby służyć jako farelka. Od razu przypomniał mi się zasilacz od Commodore 64, którego miałem jako dzieciak. Zasilacz od Commodorka to też była taka siwa prostopadłościenna cegłówka z wyżłobionymi rowkami, która była pomalowana na siwo. Natomiast zasilacz od Atari 65 XE ma kształt trapezu z większą dolną powierzchnią i mniejszą górną i cały pomalowany jest na czarno. Poniżej tektury z zasilaczem jest i gwóźdź programu. Obłożony steropianem po bokach. Oprócz niego w kartonie była książka z instrukcją obsługi napisana w języku angielskim, oraz oryginalna karta gwarancyjna. Zacząłem wyjmować przedmioty z pudełka.
I oto jest on. Komputer Atari 65 XE.
Osobom będącym w moim wieku, czyli około 40 roku życia, a nawet starszym, tej maszyny raczej przedstawiać nie trzeba. Był to w drugiej połowie lat 80 XX wieku jeden z najbardziej dostępnych zachodnich komputerów, które Polacy mogli kupić legalnie w sieci sklepów Pewex, bądź z "drugiego źródła" na tak zwanych giełdach komputerowych. Ewentualnie starsza wersja 800 XL. Obok ZX Spectrumów to był chyba najczęściej kupowany komputer przez Polaków w drugiej połowie lat 80 XX wieku. W tamtym czasie nawet Commodore 64 czy Amstrad CPC nie były tak dostępne, a ich cena była o wiele większa. Co nie oznacza, że cena tej Atarynki też była mała, gdyż sięgała ona około półrocznych zarobków szarego Kowalskiego.
Niestety ja nie miałem okazji posiadania żadnego Atari. Zarówno w formie komputera, jak i konsoli, gdyż byłem u konkurencji i posiadałem Commodore 64. Przyznaję się, byłem Commodorowcem. Tym bardziej, że moja przygoda z komputerami zaczęła się dosyć późno, bo dopiero w 1992 roku, kiedy dostałem na komunię komputer Commodore 64 model C. To jest ten biały odchudzony model z białymi klawiszami alfanumerycznymi i siwymi funkcyjnymi, trochę upodobniony do Amigi. To Atari 65 XE to jest moja pierwsza styczność z ośmiobitowym komputerem z tej stajni. Nigdy wcześniej nie widziałem żadnej Atarynki na żywo, a tym bardziej nie miałem żadnej w rękach. Też trzeba przyznać, że skurczybyk trochę waży. Wydaje mi się, że 1 kg przynajmniej waży, chyba do 1,5 kg maksymalnie.
Ja tego nie doświadczyłem, ale podobno dochodziło do regularnych "wojen" pomiędzy posiadaczami Atari i Commodore. A raczej fanboy'ami, bo inaczej tego nie można nazwać. To tak jak teraz docinają sobie na forach internetowych fanboy'e Xboxa i PlayStation, czy we wczesnych latach 90 w Ameryce fani SNES-a i Sega Genesis (MegaDrive). Powiem Wam, że takie fanboystwo mnie denerwuje i uważam je za infantylne. Z tego co słyszałem, to można było dostać wp.... za to, że ktoś posiada jeden czy drugi komputer. Zupełnie jak z kibicowaniem drużynie piłkarskiej. Centralnie można było dostać w "papę". Z tego co wiem, to podobnie w tamtych czasach można było dostać po "ryju" za to, jaką muzykę słuchasz. Słyszałem opowieści od starszych kolegów z pracy, że jeśli miałeś koszulkę jakiegoś zespołu muzycznego, to mogłeś ją stracić, albo przynieść ją do domu w strzępach i gratis podbite oko. Ale dobra, zostawmy to i zajmijmy się tym komputerkiem.
Atari 800 XL, starszy "brat" 65 XE
**Atari 65 XE** jest pierwszym komputerem z rodziny XE i można powiedzieć, że **jest to unowocześniona wersja jego poprzednika - Atari 800 XL** z 1983 roku. Atari 65 XE miało swoją premierę w 1985 i jego wygląd upodobniono do 16-bitowego **Atari ST**, które miało swoją premierę także w 1985 roku. Prezentacja tych komputerów miała miejsce podczas zimowej edycji targów komputerowych Consumer Electronic Show (CES), które odbywały się w Las Vegas, w styczniu 1985 roku. Z tego co mi wiadomo, to te komputery (800 XL i 65 XE) nieznacznie się różnią w architekturze płyty głównej, ale w sumie jest to ten sam komputer, tylko w nowocześniejszym opakowaniu. Z tego co mi wiadomo, to Atari 65 XE ma także poprawiony system BASIC. Ale nie powiem, że Atari 800 XL bardziej mi się podoba, ale jest trudniejsze w zdobyciu. Przede wszystkim port przeznaczony na kartridże przesunięto z "czoła" Atari 800 XL na tylny panel Atari 65 XE, podobnie jak to było w przypadku Commodore 64. Klawisze funkcyjne wykonane ze stali nierdzewnej w modelu 800 XL, przesunięto z prawej strony i umieszczono w modelu 65 XE nad klawiaturą alfanumeryczną. Atari 65 XE, podobnie jak Commodore 64, miał 64 kB pamięci RAM, ale niedługo później wyszła wersja ze 128 kB pamięci RAM, czyli **Atari 130 XE**. Ostatnim komputerem z rodziny XE był model Atari **800 XE** (nie należy go mylić z 800 XL), który nie był niczym innym jak 65 XE, ale był sprzedawany we wschodniej Europie, głównie w Niemczech i w Polsce.
Komputer ten jest zaopatrzony w procesor MOS Technology 6502C, który był taktowany zegarem 1,79 MHz w wersji amerykańskiej i 1,77 MHz w wersji europejskiej. Posiada on pamięć wewnętrzną RAM wynoszącą 64 kB, którą można rozszerzyć nawet do 512 kB i pamięć ROM wynoszącą 24 kB. Za wyświetlanie grafiki odpowiadają dwa uklady: GTIA i ANTIC. Natomiast za dźwięk odpowiada układ POKEY.
Ja kupiłem sobie samo "gołe" Atari tylko z zasilaczem, ale z biegiem czasu zacząłem uzupełniać wyposażenie tego komputera. Za wczasu zamówiłem sobie na Retrohax u Lotharka zwykły kabel A/V z trzema chinchami, ale stało się to, czego się obawiałem. Telewizor źle odbierał sygnał z komputera i miałem czarno-biały obraz z takimi drobnymi zygzakowatymi artefaktami.
Podejrzewałem, że trzeba będzie kupić zwykłą przejściówkę Scart (Euro) na RCA S-Video z trzema chinchami, którą można kupić w zwykłym sklepie elektronicznym za około 10 złotych i się przygotowałem. Kupiłem tą przejściówkę i wszystko śmiga. Obraz może nie jest ostry jak żyleta, ale przynajmniej są kolory. Ataryna działa.
Nawet napisałem swój pierwszy program. 😂 BASIC na Atari jest bardzo podobny do commodorowskiego, tylko komenda do czyszczenia ekranu różni się zmienną. W Commodore 64 było to chyba CHR$(147) jak dobrze pamiętam, a w Atari 65 XE jest to CHR$(125). Ale nie samym programowaniem człowiek żyje. Wiadomo, że komputery są wykorzystywane do "nauki" 😉 (tak się dawniej wmawiało rodzicom).
Dlatego też w sklepie Retronics zamówiłem sobie pokrywę antykurzową na klawiaturę, jaką miałem w swoim Commodore 64 w latach 90 i jaka jest dołączona do The C64 Maxi. Pokrywa przybyła szybciutko i muszę przyznać, że jest bardzo solidna. Nie powinna się zniszczyć, chyba że ktoś będzie po niej skakać, albo przywali jej 10 kg młotkiem. Przede wszystkim jest to nówka, nie używka.
Chciałem sobie kupić oryginalny atarowski magnetofon, ten siwy XC12, ale bardzo ciężko jest go zdobyć luzem. Przeważnie są sprzedawane w całym zestawie z komputerami. Ale z tego co słyszałem, to te magnetofony są bardzo uczulone na zewnętrzne bodźce, bardziej niż te commodorowskie Datasette. Stwierdzenia "*nie oddychaj, bo się nie wgra*" wcale nie były takie na wyrost. Jedni uważają to za miejską legendę, a inni potwierdzają, że tak było. Nie uśmiecha mi się wracać do tamtych czasów, gdy gra się wgrywała pół godziny, a na końcu wyskakiwał LOAD ERROR (w Atari to jest chyba BOOT ERROR). Commodorek miał tą przewagę, że był do niego dołączony system Turbo na kartridżach (np. popularny Black Box ver 3). Nie zapominajmy o słynnym ustawianiu głowicy przy pomocy precyzyjnego śrubokręcika. Z tego co mi wiadomo, to na Atari nie było systemu Turbo, rzynajmniej na początku. Dopiero system Turbo pojawił się na Atari później. Sam magnetofon nie jest przesadnie drogi, ale jest ciężki w zdobyciu "luzem".
Nowoczesne zamienniki magnetofonu. Kartridż SIDE 2 i emulator magnetofonu/stacji dysków Sio2SD od Lotharka.
Dlatego kupiłem sobie na Retrohax u Lotharka emulator stacji dyskietek/magnetofonu - **Sio2SD** na karty microSD, wraz z nagraną kartą, ponieważ nie mam jeszcze laptopa i nie mam jak sformatować karty w systemie FAT 32. Bardzo fajne urządzenie, gry wgrywa niemal błyskawicznie, ale na początku sterowanie nim może sprawiać problemy. Z tyłu urządzenie to posiada port na adapter do kart microSD. Być może kiedyś napiszę małą instrukcję obsługi jak z niego korzystać. Ponadto od tej samej firmy kupiłem sobie kartridż, a raczej cały interfejs wbudowany w kartridżu - **SIDE 2**. Minusem SIDE2 jest to, że obsługuje duże karty Compact Flash, a nie SD, ale będę się zastanawiał nad zakupem nowszej wersji **SIDE3**. Podobno SIDE 3 posiada już złącze na karty SD. Za oba te urządzenia dałem prawie kolejne 800 złotych.
Ponadto oczywiście kupiłem joystick do Atarynki, bo jak można się uczyć bez joysticka 😂? Kupiłem sobie na stronie Electronica4u fabrycznie nowego Matta, ale obawiam się, że prędzej czy później niechcący go rozwalę. Czasami strach wychylić tę rączkę mocniej. W sumie to bym wolał Quickshota II + na mikrostykach, jakiego miałem w latach 90 przy Commodorku. To był joystick nie do... wiadomo czego. Ale ciężko w tych czasach kupić te joysticki. Ewentualnie tego QuickJoy'a z tą dużą czerwoną podstawą. Pamiętam, że takiego miał mój kuzyn, który też miał Commodore 64, ale model G. Nie pamiętam nazwy modelu tego joysticka, ale to był chyba QuickJoy Charger albo Super Charger?
Jak widać Atari działa
Web Master (1983) - pierwsza polska gra
Mr. Robot and his factory
Ghost Chaser
Oczywiście Boulder Dash Komputer był sprawdzany. Działa. Wszystkie klawisze i programy edukacyjne typu "**Boulder Dash**" działają. 😂 Ale nie powiem, że czasami jest to kapryśna maszyna. Ten komputer ma taką wadę konstrukcyjną, że uruchomiony system BASIC zajmuje parę kB pamięci RAM, co utrudnia prawidłowe wgrywanie się niektórych gier. Przez to przed uruchomieniem gry trzeba przytrzymać klawisz funkcyjny Option i dopiero uruchomić grę. Wtedy komputer pomija BASIC, choć nie zawsze to zadziała. Czasami Atari miewa humorki. Pewnie stąd też się wzięło to złośliwe powiedzonko o Atari i o węglu. Gdyby można było wcisnąć te kilka kB pamięci RAM więcej, albo przenieść BASIC do pamięci ROM, albo na zewnętrzny kartridż.
Jak napisałem wcześniej, komputer jest sprawny i działa, to może zajmijmy się jego budową.
Wcześniej widziałem ten komputer tylko na zdjęciach, ewentualnie na filmach na YouTube, ale muszę Wam powiedzieć, że był efekt wow. Zobaczyć ten komputer na żywo, dotknąć go, a nawet powąchać. Bardzo podobają mi się te skośne otworki wentylacyjne, gdzie w Commodorku były podłużne przez całą szerokość komputera. Też podoba mi się design klawiszy funkcyjnych, taki skośny. Ogólnie podoba mi się design klawiszy, bo są takie... "płaskie". Nie są tak wystające jak w Commodorku i zwężające się ku górze, gdzie czasem można było nie trafić w klawisz. Klawisze działają głośno, podobnie jak w Commodore 64 i to mi się podoba. Spacja tak samo się wciska jak w Commodorku. Po prostu bajka. Układ klawiatury jest troszkę inny i trzeba się do niego przyzwyczaić. Niedaleko przycisku Enter (Return) są klawisze kierunkowe (strzałki) oraz Caps (odpowiednik Caps Locka). Bardzo można się naciąć na przycisk Backspace, który jest... przedostatni w najwyższym szeregu klawiatury alfanumerycznej. Za nim jest jeszcze przycisk Break, odpowiednik commodorowskiego Run Stop.
Przednia część komputera jest siwa, nie jest pożółkła. Niestety klawisze są troszkę pożółkłe, ale ja nie mam zamiaru bawić się w wybielanie, jak to robią niektórzy. Wystarczy do tego Oxydant, czyli woda utleniona w żelu, najlepiej 12 lub 18% i promienie słoneczne. Podobno najlepiej jest posmarować sprzęt oxydantem i wystawić komputer do "opalania" w letni słoneczny dzień jak w ten weekend. Podobno jest to najlepszy sposób na wybielanie, ale ja nie zamierzam się w to bawić, bo nie chcę czegoś schrzanić. Uważam, że jak się starzeć to z godnością. W prawym dolnym rogu przedniego panelu mamy czerwoną diodę, która oznajmia, że komputer pracuje.
Lewa ścianka komputera jest pusta, podobnie jak w przypadku Commodore 64. Na prawej ścianie urządzenia umiejscowione są dwa porty joysticków. W Atari 800 XL były one umieszczone na środku. Natomiast w Atari 65 XE zostały one przeniesione bardziej na prawo. Tutaj Commodorowcy mogą przeżyć szok. Nie ma z tej strony gniazda pod zasilacz i włącznika. Zostały one umieszczone w Atari na tylnej ścianie.
Na tylnej ściance komputera mamy:
- Gniazdo peryferyjne Peripherial - do którego mogliśmy podłączyć drukarkę, modem, magnetofon, bądź stację dysków, ewentualnie ten emulator magnetofonu Sio2SD.
- Gniazdo kartridża - to chyba wiadomo. Wsadzamy takie małe prostopadłościenne pudełeczko z wgranymi programami lub grami. 😂
- Widzisz synku, tak wygląda kartridż.
- Aaaaahhaaaaaa...
- Gniazdo monitora - dzięki któremu połączyłem komputer z telewizorem przy pomocy tej przejściówki Scart-Euro z 3 chinchami. Podejrzewam, że przez to gniazdo można było podłączyć oryginalny monitor z komputerem.
- Gniazdo TV i zmiana kanałów - podejrzewam, że tutaj się wpinało taki kabel antenowy, jaki miałem w Commodore 64 i podłączało się w telewizor do gniazda antenowego. Ach te lata 90 i te Curtisy, Elemisy. Pamiętam, że przez to przepinanie kabla gniazdko to wypadało i trzeba było lutować. 😂
- Gniazdo zasilania - tutaj podłącza się zasilacz
- Włącznik /wyłącznik komputera
Niestety ja posiadam wcześniejszą wersję tego komputera, bez gniazda ECI (Enhanced Cartridge Interface), które pojawiło się w późniejszych modelach Atari 65 XE, 800 XE i 130 XE. Gniazdo ECI znajdowało się pomiędzy gniazdem kartridża, a gniazdem monitora.
Źródło - https://en.m.wikipedia.org/wiki/Parallel_Bus_Interface
Oba gniazda można użyć między innymi żeby wpiąć na przykład rozszerzenie pamięci Zaxon 512 kB, ale ja o tym nie pomyślałem. Wiedziałem, że są gry zajmujące więcej niż 128 kB RAM, a nawet jedna taka, która dochodzi do... 1 MB! Można dokupić do tego komputera Ultimate 1 MB, ale to będzie wymagać przeróbek na płycie głównej, a ja wolę się w to nie bawić, chociaż teoretycznie jestem technikiem elektronikiem. Można też spróbować kupić kartridż z zewnętrznym rozszerzeniem pamięci RAM, ale ciężko jest je zdobyć. A wiem, że takie były produkowane. Postaram się kupić taki kartridż, przynajmniej z 1 MB pamięci RAM.
Trochę zarąbałem sprawę, ale kocham moją nową Atarynkę i jej nie sprzedam.
****************************************
Historia powstania komputera Atari 65 XE.
Trochę się naczytałem artykułów i opracowań o starych maszynach, więc też będę "leciał" z pamięci. Mam nadzieję, że hardkorowi Atarowcy mnie tu nie zjadą. Tylko proszę kulturalnie w komentarzach, bo nie chcę banować. Też nie będę pisał tutaj książek na nowo, bo to nie ma sensu, tylko przedstawię to w ogromnym skrócie.
Chcąc nie chcąc, historia ośmiobitowych komputerów z rodziny Atari, a zwłaszcza powstania modeli 65 XE i ST, związana jest z... firmą Commodore, z Jackiem Tramielem i wojnie pomiędzy obiema firmami. Na przełomie lat 70 i 80 XX wieku Atari było potentatem, jak Nintendo dekadę później. Na fali sukcesu konsoli Atari 2600, w 1979 roku Atari wydaje swoje dwa pierwsze modele komputerów ośmiobitowych - Atari 400 i 800, które były nawet udanymi konstrukcjami. W 1980 roku do walki o prym na polu komputerów ośmiobitowych przystępuje brytyjski Sinclair, który wydaje komputer ZX-80. Rok później, w 1981 Sinclair wydaje jego następcę ZX-81, a w 1982 roku wychodzi ZX-82, znany bardziej jako **ZX Spectrum**. Także w 1982 roku swoją premierę miał chyba najbardziej znany ośmiobitowy komputer na swiecie, czyli **Commodore 64**, który był następcą Commodore VIC-20. Sprzedaż Commodore 64 według różnych statystyk wynosiła około 20-25 milionów sprzedanych egzemplarzy, ale mówi się nieoficjalnie, że mogła sięgnąć nawet 40 sprzedanych kopii. Między innymi przez premierę Commodore 64 miał miejsce słynny krach na rynku gier video w 1983 roku, który tak się przypisuje nieudanej egranizacji filmu "E. T." na konsole Atari 2600. Owszem, miało to też związek ze słabymi grami wypuszczanymi na rynek, ale to właśnie między innymi przez agresywną kampanię reklamową firmy Commodore doszło do załamania rynku gier video i wzrostu zainteresowania grami na komputery. Commodore reklamował się w telewizji tak, że po co komu konsola, skoro można mieć komputer, który także może służyć do pracy i do nauki. Ale nie oszukujmy się, do czego najczęściej był wykorzystywany ten komputer. Jakby tego było mało, cena tego komputera nie była jakaś wygórowana i przeciętny Amerykanin mógł go sobie kupić za kilka pensji. Jakby tego było mało, to cena Commodore 64 do roku 1984 jeszcze spadła, dzięki czemu był jeszcze bardziej przystępny.
W 1982 roku Atari nie chcąc być w tyle za konkurentem także chciało coś ugrać na rynku komputerów ośmiobitowych. Po umiarkowanym sukcesie modeli 400 i 800, Atari wypuściło model **1200 XL**, który niestety okazał się klapą, gdyż był wadliwy. System operacyjny XL OS nie był stabilny, ale także nie był kompatybilny z poprzednimi modelami (400 i 800). Tę wadę poprawiono w następnych modelach - **600 XL i 800 XL**.
Atari 600 XL był uproszczoną wersją Atari 800 XL, gdyż miał tylko wbudowane tylko 16 kB pamięci RAM, ale można było ją rozszerzyć bodajże do 64 kB. W 1983 roku wypuszczono model 800 XL, który mógł już konkurować z Commodore 64. Miał on wbudowane 64 kB pamięci RAM, procesor lepszy niż Commodore 64, gdyż osiągał częstotliwość prawie 1,8 MHz (1,79 i 1,77 MHz zależnie od regionalnej wersji), a Commodore 64 miał prawie 1 MHz (0,98 MHz jak dobrze pamiętam). Zaletami modeli 600 XL i 800 XL było to, że urządzenia peryferyjne i oprogramowanie były wstecznie kompatybilne z modelami 400 i 800. Ponadto w 1984 roku wyszła ulepszona wersja tego komputera **Atari 800 XLF**.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Rodzina_8-bitowych_Atari#/media/Plik%3AAtari_800XL_Plain_White.jpg
W międzyczasie, bo 13 stycznia 1984 roku, po kłótni z zarządem z firmy Commodore odszedł jej założyciel, czyli **Jack Tramiel**. Założył on własną firmę Tamriel Technology Ltd, a pół roku później, bo na początku lipca 1984 roku, wykupił on borykającą się z problemami finansowymi firmę Atari za około 240 milionów dolarów. Można powiedzieć, że dzięki Jackowi Tramielowi mamy model ST i model 65 XE, ale także dzięki niemu oraz polskiemu emigrantowi Lucjanowi Wenclowi, komputery te zawędrowały do Polski w 1986 roku.
W tym samym czasie, bo w styczniu 1984 roku podczas zimowej edycji targów Consumer Electronics Show (CES) odbywających się w Chicago, mała firma z Kalifornii - Amiga Corporation przedstawiła swój nowy komputer z pamięcią 128kB RAM, który mógł stać się grubym kąskiem. Mozliwości tego komputera były poza granicami ówczesnych maszyn ośmiobitowych. Początkowo ten model nazwano roboczo - Lorraine, ale dała ona podwaliny pod pierwszy model Amigi wypuszczony pod stajnią Commodore - Amiga 1000. Jak na ironię losu założycielem Amiga Corp. i konstruktorem komputera był **Jay Miner**, twórca układu TIA (Television Interface Adapter) z konsoli Atari 2600, ale także pierwszych komputerów ośmiobitowych Atari. Na początku lat 80 XX wieku Jay Miner wraz z grupą niezadowolonych kolegów odeszło z Atari i w 1982 roku założyli firmę Hi-Toro, którą potem przemianowano na Amiga Corp. Zaczęła się wojna pomiędzy Atari i Commodore o względy Amigi. Jack Tramiel zdawał sobie sprawę, że zmierzch komputerów ośmiobitowych zbliża się nieubłaganie i trzeba było powoli myśleć o następnej generacji komputerów. Negocjacje trwały długo. Ostatecznie Amiga została wykupiona przez firmę Commodore w sierpniu 1984 roku za około 27 milionów dolarów. Nie wiem czym to było spowodowane, trudnym charakterem Jacka Tramiela, jego skąpstwem, gdyż nie chciał wydać kilku dolarów więcej za akcje Amigi, z czego skorzystał Commodore. Po prostu ogromne pieniądze przeszły Tramielowi koło nosa. Nie wiadomo jakby się potoczyły losy gdyby Amiga została wykupiona przez Atari.
W lipcu 1985 roku Commodore prezentuje pierwszy model Amigi - Amiga 1000. Jak na tamte czasy to był potwór. Komputer był wyposażony w procesor Motorola 68000 taktowany zegarem 7,09 MHz. Pamięć RAM miał od 256 do 512 kB, ale można było ją rozbudować nawet do 8 MB. Ponadto był wyposażony w stację dyskietek, która obsługiwała te mniejsze dyskietki 3,5" o pojemności 880 kB. Niestety minusem tego komputera były: cena, gdyż kosztował on aż 1300 dolarów, brak pamięci ROM oraz duża awaryjność. Dopiero 2 lata później naprawiono te błędy, zmniejszono cenę maszyny i przedstawiono ją jako Amiga 500.
W tym samym czasie Atari nie próżnowało i jeszcze latem 1984 roku rozpoczęło pracę nad nowym komputerem - Atari ST. To ST w nazwie to nic innego jak skrót od angielskich nazw liczb 16/32 (sixteen/thirty two). W komputerze zastosowano procesor Motorola MC68000, ten sam który zastosowano w Amidze 500, który swoją architekturą pozwalał na skonstruowanie maszyny 16 i 32 bitowej ze względu na użycie szyny danych.
Premiera Atari ST miała miejsce w czerwcu 1985 roku. Pierwszy model był taktowany zegarem 8 MHz, zawierał 512 kB pamięci RAM, którą można było rozbudować do 4 MB. W 1986 roku wyszła wersja z rozbudowaną pamięcią RAM do 1 MB. Cena Atari ST była bardziej przystępna niż Amigi 1000, gdyż wynosiła ona prawie 800 dolarów.
Pół roku wcześniej, podczas targów Consumer Electronic Show (CES), które odbyły się w Las Vegas w styczniu 1985 roku, przedstawiono prototyp Atari ST - Atari 520ST, który był w limitowanym nakładzie sprzedawany przedpremierowo w kwietniu 1985 roku, oraz bohatera dzisiejszego wpisu - Atari 65 XE.
Mały update. Kupiłem sobie drugie Atari 65XE z portem ECI na rozszerzenie pamięci.