Przeczytane: Jason Schreier - „Play nice. Powstanie, upadek i przyszłość Blizzarda" (2025) - Wydawnictwo SQN
Ja nigdy nie byłem wielkim fanem gier Blizzarda, choć pod koniec lat 90 i na początku lat 2000 sporo grałem w „Warcrafty" i „Diablo", a zwłaszcza w drugie części tych gier. W samym „Diablo 2" miałem przegrane pewnie z 1000 godzin, w „Warcrafcie 2" pewnie niewiele mniej. W pierwszej połowie lat 2000 Blizzard Entetainment uchodził za najlepszą firmę robiąca gry komputerowe. Po prostu byli wyznacznikiem jakości. Byli znani z tego, że nad grami pracowali długo i używali dewizy, że „jak będzie to będzie" i przedkładali jakość ponad ilość, po drobnej wpadce po crunchu i premierze pierwszego „Warcrafta" w 1995 roku, który mówiąc lekko był niedokończony i zabugowany. Po prostu wiele firm robiących gry zazdrościło Blizzardowi. A potem nie wiadomo co się stało, że się... Wiadomo co zrobiło. A raczej wiadomo co się stało. Początkiem końca dobrej renomy tej firmy było połączenie się konsorcjum Vivendi Games, do którego należał Blizzard Entetainment, z innym gigantem na rynku - Activision zarządzanym przez Bobby'ego Koticka.
Mniej więcej w połowie kwietnia 2025 roku dzięki Wydawnictwu SQN ukazała się kolejna książka o tematyce gamingowej na polskim rynku, a mianowicie książka „Play nice. Powstanie, upadek i przyszłość Blizzarda" autorstwa dziennikarza Jasona Schreiera, który wcześniej wydał takie książki jak: „Krew, pot i piksele" czy „Wciśnij reset", które „recenzowałem" na swoim blogu i na kanale. Jest to przekład oryginalniej książki, która ukazała się w wersji angielskiej 8 października 2024 roku dzięki Wydawnictwu Grand Central Publishing. W oryginalnej angielskiej wersji „Play Nice: The Rise, Fall, and Future Of Blizzard Entertainment". Projektem oryginalnej okładki zajął się Phil Pascuzzo, natomiast adaptacją okładki na język polski zajął się pan Paweł Szczepanik. Redakcją wydania polskiego zajęła się pani Magdalena Świerczek-Gryboś. Korektą zajęła się pani Aneta Wieczorek, pan Paweł Wielopolski i pani Paulina Stoparek. Tłumaczeniem książki na język polski zajął się pan Bartosz Czartoryski. To chyba ten żołnierz z pierwszej części „Szczurów Wrocławia: Chaos", albo jest to zbieżność nazwisk. 😉
Patronatem medialnym tę książkę objęli między innymi: CD-Action, GryOnline pl, Gram pl, SpidersWeb, Konsolowe info, podcast Forumogratka. Sugerowana cena tej książki wynosi 54 złote, ale nie pamiętam za ile ją kupiłem w preorderze.
Ja o tej książce usłyszałem jakoś chyba w marcu lub w kwietniu 2025 roku i postanowiłem sobie kupić tę książkę. Mniej więcej chyba w tym samym czasie dowiedziałem się, że Wydawnictwo Open Beta ma zamiar wydać książkę „Zostań na chwilę i posłuchaj. O dwóch Blizzardach, które dały światu Diablo i zbudowały imperium" autorstwa Davida L. Craddocka. Oczywiście kupiłem sobie obie książki w wersji fizycznej i mniej więcej w czerwcu 2025 roku przeczytałem książkę „Play nice " Jasona Schreiera, ale dopiero teraz prawie po dwóch miesiącach dopiero zaczynam pisać tę pseudo recenzję, a książka „Zostań na chwilę i posłuchaj" Davida L. Craddocka czeka na swoją kolej na kupce wstydu, ponieważ w tym czasie czytałem inne książki, między innymi powieści Stanisława Lema, Andrzeja Sapkowskiego , dwie książki o „Silent Hillu", czy „Szczury Wrocławia" Roberta Jerzego Schmidta, a na kupce wstydu czekają inne tytuły. Człowiek się nie rozerwie, doba ma tylko 24 godziny i jeszcze człowiek chodzi do normalnej pracy. Szczerze mówiąc trochę się obawiam przeczytania książki „Zostań na chwilę i posłuchaj", bo tak widząc z grubsza, opiera się ona na cytatach wypowiedzi osób, które pracowały w Blizzardzie, a czytanie cytatów bardzo mnie męczy. Bardziej wolę czytać narrację niż wypowiedzi wzięte w cudzysłów. W tej książce narracja często jest przerywana cytatami, a takie coś mnie męczy i często gubię wątek narracji. Już chyba lepsza byłaby forma tej książki jako audiobook, których nie znoszę.
Sama książka prezentuje się dosyć średnio. Format książki jest dosyć standardowy, bo jest to wielkość około kartki z zeszytu A5. Obłożona jest ona miękką okładką z takimi rozkładanymi „skrzydełkami" w środku, które można spokojnie odciąć i użyć jako zakładki. Niestety zaoszczędzono tutaj na papierze, bo jest to taki szary i szorstki papier. Aż mnie ciarki przeszły po plecach. Książka jest napisana dosyć średnią czcionką, chyba to jest dziesiątka, nie znam się na tym. Nie jest to drobny maczek ani taka wielka czcionka. W książce nie ma żadnych zdjęć ani obrazków, tylko sam goły tekst. Dzieciaczki z Tik-Toka się zapłaczą. W książce nie zauważyłem żadnej literówki, czy spacji przed przecinkami. A przynajmniej nic takiego nie wpadło mi w oczy.
Żeby tutaj się niepotrzebnie rozpisywać, książka ta jest historią powstania, wzlotu i upadku firmy Blizzard Entetainment, twórców takich hitów jak: „Warcraft", „Starcraft", „Diablo", „World of Warcraft", „Heartstone" czy „Overwatch". Są to 33 lata historii Blizzarda opisane w pigułce. Dziękuję, można się rozejść.
Jest to nieoficjalna historia, gdyż nikt z góry obecnego konsorcjum Activision-Blizzard oficjalnie się nie wypowiedział. A jak się wypowiadali, to chcieli zachować anonimowość i nie przedstawiali oficjalnej linii firmy. Autor książki starał się w jak najbardziej obiektywnie prześledzić historię powstania jednej z najbardziej ukochanej firmy przez graczy w latach 90 i we wczesnych latach 2000 oraz jej upadku. Jak pisał we wstępie, nie chciał z tego robić takiej fabularyzowanej powieści biograficznej, a bardziej bezstronny reportaż. Dlatego też w ciągu kilku ostatnich lat autor książek „Krew, pot i piksele" i „Wciśnij reset" odbył wiele setek rozmów z byłymi, jak i obecnymi pracownikami firmy Activion-Blizzard zarówno przez spotkania na żywo w cztery oczy, jak i na wideokonferencjach.
Książka ta zajmuje około 440 stron. Składa się ona z 31 rozdziałów i została podzielona na trzy części tematyczne, które zajmują mniej więcej proporcjonalnie po 1/3 książki. Rozpoczyna się wstępem rozgrywającym się podczas 15 i ostatniego jak dotąd BlizzConu, który odbył się w listopadzie 2023 roku. Można powiedzieć, że cała ta opowieść jest retrospekcją, która zaczyna się i kończy się epilogiem, który znowu nas prowadzi na BlizzCon A.D. 2023, a nawet wybiega troszkę w przyszłość, bo kończy się w styczniu 2024 roku po przejęciu Activision-Blizzard przez Microsoft.
Pierwsza część zatytułowana jako „Wzlot", zajmująca około 153 strony, opowiada historię powstania firmy Blizzard Entetainment, która została założona 8 lutego 1991 roku przez trzech absolwentów Uniwersytetu Kalifornijskiego: Allena Adhama, Michaela Morhaime’a i Franka Pearce’a jako Silicon & Synapse Inc. która na początku robiła porty różnych gier, a kończy się gdzieś mniej więcej w 2008 roku, kiedy firma zostaje wykupiona przez Activision. Na początku jest to taka romantyczna opowieść o grupce kilku nerdów, graczy i zapaleńców, którzy chcą robić gry komputerowe i daleko było na samym początku tej drobnej firemce do korporacyjnego molocha, którym stała się później, gdzie raczej przypominała zbieraninę kumpli, albo studenckiego bractwa, gdzie na porządku dziennym były sprzeczki czy nawet bójki między pracownikami, a nawet pijackie burdy w pokojach hotelowych. Teraz takie rzeczy raczej byłyby nie do pomyślenia i jak mówili sami rozmówcy, za takie coś teraz by wylecieli z roboty. Na początku mieli takie kryteria przyjmowania do firmy, że przepytywali kandydatów z gier komputerowych i każdy kto chciał pracować w Blizzardzie od sprzątaczki po prezesa, musiał być maniakiem gier komputerowych i graczem. Potem to się zmieniło. Książka opowiada poprzez ciągłe problemy finansowe i pomimo zrobienia ich pierwszego hitu „The Lost Vikings" w 1993 roku dla Interplay'a, ciągle byli pod kreską. W 1993 roku firma zmieniła nazwę na Chaos Studios Inc i od tego czasu jeszcze kilkukrotnie zmieniali nazwę. W 1994 roku Blizzard został wykupiony za około 6,5 miliona dolarów przez dystrybutora gier logicznych i edukacyjnych Davidson & Associates, co uratowało firmę od bankructwa. Reszta to już jest legenda. W 1995 roku Blizzard wydaje strategię czasu rzeczywistego „Warcraft: Orcs and Humans" i się zaczęło. W tym czasie kilkukrotnie zmieniali się właściciele Blizzarda, a byli to między innymi: Sierra On-line czy francuskie Vivendi Games, które później zostanie przejęte przez innego molocha produkującego gry komputerowe, a mianowicie Activision.
Druga część książki zatytułowana jako „Upadek" zajmująca prawie 140 stron, skupia się na początku na firmie Activion, która została wykupiona i uratowana przed upadkiem w 1991 roku przez biznesmena Bobby'ego Koticka i kilku innych inwestorów, oraz przedstawienie tej firmy jako karykatury samej siebie, która pierwotnie powstała na przełomie lat 70 i 80 przez czterech uciekinierów z firmy Atari (David Crane, Alan Miller, Bob Whitehead, Jim Levy), którzy nie godzili się na korporacyjną chciwość ze strony Atari. Na początku lat 80 wydali trochę hitów, takich jak: „Pitfall 1 i 2", „River Raid", „Keystone Kapers", „H.E.R.O." i wiele innych. Ale Activision wykupione przez Bobby'ego Koticka przez wielu znawców jest uważane za inną firmę, która nie ma nic wspólnego ze starym Activision i stało się tym, z czym walczyli na początku. W sumie racja, stare Activision praktycznie upadło i zmieniło nazwę na Mediagenic. Dopiero Bobby Kotick przywrócił starą nazwę i logo firmy, o które musiał trochę powalczyć, ale to nowe Activision nie miało wiele wspólnego z oryginalnym. Drugą część książki (chociaż trzecią też) czyta się jak jakąś powieść sensacyjną albo thriller, gdyż Bobby Kotick lubił tylko zysk, nieważne jakim kosztem. Według autora książki lubił doić daną markę gier (jak na przykład serię „Tony Hawk Pro Skater"), wyciskać ją niczym cytrynę, póki daje jakieś przychody i zyski, by potem ją wyrzucić. Dla ludzi tego pokroju, którzy zazwyczaj nie są graczami, a korpoludkami najważniejsze są cyferki w Excelu, rosnące słupki lub strzałki na wykresach i uśmiechnięta buzia inwestorów. Bo jak inwestor zły to i smutny. Kierownictwo Blizzarda, które wtedy miało parę ogromnych hitów na koncie, a zwłaszcza „World of Warcraft" nadal wyznawało filozofię „kiedy będzie to będzie" i nie odczuwało presji robienia gier na akord, a robienie wartościowych i skończonych produktów. A Bobby Kotick chciał co roku jakiś dodatek do WOW-a nie mając pojęcia, że gry nie zrobi się w przysłowiowe pięć minut. Wszystko się zmieniło po wykupie Blizzarda przez Activision, co też wielu ludzi uważa za koniec starego Blizzarda i coraz bardziej agresywną politykę ze strony Activision wobec Blizzarda, ciągłe spory na górze pomiędzy włodarzami obu firm. Bobby Kotick chciał wycisnąć z Blizzarda jak najwięcej jak najniższym kosztem, co też później odbiło się na spadku jakości gier Blizzarda i odwróceniu się fanów tego studia.
Trzecia część książki zatytułowana jako „Przyszłość" także zajmująca około 140 stron, opowiada kilka ostatnich lat w działaniu tej firmy, o kilku aferach i skandalach które podkopały reputację firmy, wtopach wydawniczych Blizzarda, które chyba całkowicie pogrzebały reputację tej firmy i w końcu wykupienie Activion-Blizzard przez Microsoft za około 69 miliardów dolarów w październiku 2023 roku. Część ta rozpoczyna się latem 2016 roku, kiedy do Blizzarda po 12 latach od odejścia z firmy wrócił jej założyciel i były prezes Allen Adham, a kończy się na początku 2024 roku tuż po przejęciu Activision przez Microsoft i zwolnieniu około 1900 pracowników Activision-Blizzarda. Nawet Bobby Kotick podał się do dymisji z końcem roku 2023 i ustąpił ze stanowiska. Tutaj też autor książki zastanawia się nad przyszłością Blizzarda. To chyba tyle. W sumie ta książka to jest opowiedzenie historii Blizzarda.
Podchodząc do czytania tej książki, trochę się obawiałem o wydarzenia przedstawione głównie w ostatniej części książki, czyli „Przyszłość". Ale na szczęście Jason Schreier bez ogródek wymienia te wszystkie afery i fakapy Blizzarda z tych kilku ostatnich lat. Trzeba przyznać, że „Play nice" to jest taka słodko-gorzka pigułka o blisko 33 latach funkcjonowania jednego z największych molochów w branży gier komputerowych. O ile pierwszą część o powstaniu „Blizzarda" można przeczytać z przymrużeniem oka i uznać za lekko komediowe, to pozostałe dwie części książki można bardziej potraktować jako powieść kryminalną lub thriller. Przede wszystkim jest to opowieść o ludziach, którzy w tamtym czasie stanowili trzon Blizzarda. O ich tragediach, kiedy dochodziło do masowych zwolnień, o rozgoryczeniu, kiedy Bobby Kotick dostawał kolejne sześć zer na koncie, a zwykły deweloper spędzający większość czasu w pracy za niewielkie pieniądze był ofiarą crunchu i mobbingu. Tam gdzieś we wcześniej fazie książki żalił się jeden z byłych chyba deweloperów Blizzarda, że będąc w głupim markecie nie mógł sobie pozwolić na kupno głupiego telewizora, gdy jego szefowie kupowali sobie nowe Ferrari. Dopiero pomogła mu kupić telewizor żona któregoś udziałowca firmy, który się bogacił na Blizzardzie. Miarka się przebrała. Swego czasu też była głośna afera jak była pracownica Activision-Blizzard na Twitterze zaczepiała Bobby'ego Koticka. Sam też widziałem te wpisy jak jeszcze miałem konto na Twitterze. Nawet chyba kilka dni temu czytałem, że w Blizzardzie jest gorąco i zespół, który jest odpowiedzialny za „Diablo" chce utworzyć związek zawodowy, chociaż w Activision istnieją już związki zawodowe od 2022 roku i rozpoczęli je ludzie ze studia Raven Software, które robi między innymi „Call of Duty". Gdzieś tam w książce było opisane jak ofiarą crunchu i mobbingu był pewien deweloper, który przepracował kilka miesięcy w Blizzardzie przy powstawaniu „Warcrafta 2" i odszedł albo został zwolniony. Po prostu nie godził się na crunch i podziękował, albo jemu podziękowano. Później się okazało, że to będzie Andy Weir, późniejszy autor powieści „Marsjanin", na której podstawie powstanie film nakręcony przez Ridley'a Scotta w 2015 roku i który na tym zarobił później ponad 600 milionów dolarów. Ale takich ludzi nie było wielu. Dobra, koniec, bo zaczynam brzmieć jakbym bronił tych biednych deweloperów. Częściowo też przychylam się do zdania największego polskiego „ludologa" mieszkającego w Rumunii, czy znanego lektora głosowego i grifftera z Malborka, że w ostatnim czasie powstało sporo słabych bądź średnich gier wydawanych po cenie gier AAA. Pierwsze przykłady z góry to „Starfield" od Bethesdy czy „Diablo IV" od Blizzarda. Ja osobiście uważam te gry za średniaki, ale te gry są... nudne. I mówię to jako fan gier Bethesdy i... jako fan... teraz muszę przełknąć ślinę... „Fallouta 4"... Boże wybacz... czy jako fan „Diablo II". Ja „Starfielda" i „Diablo IV" nie ukończyłem, chociaż uwielbiam bethesdo-gry. A potem nie dziwota, że deweloperzy są zwalniani, bo robią dosyć średnie albo słabe gry. My gracze, jako konsumenci, wydajemy nasze ciężko zarobione pieniądze (i to niemałe pieniądze) za średniej jakości gry. Nas jako klientów nie obchodzi czy deweloper danego dnia miał okres, czy go bolała główka, my płacimy za gotowy (często nie gotowy) produkt. Ok, gdyby te gry kosztowały do 100 złotych, to bym machnął ręką, ale nie za 350 złotych. Przypominam, że w wersji preorderowej Deluxe kosztowały te gry za prawie 5 stów! Zwłaszcza „Starfield". Nie pamiętam już ile kosztowało „Diablo IV" w wersji Deluxe przed premierą, ale 400 złotych minimum na pewno.Tu się z Mateuszem i Arkiem zgodzę. Dobra nieważne, nie ciągnijmy tego tematu. Wracajmy do książki.
Cała książka jest napisana takim przystępnym językiem, choć często mi się wydaje, że była ona opisywana jakby to opowiadał ktoś bez emocji w głosie. Być może niektórzy mogą odebrać tę książkę jako gawędę nudziarza, tak jak moje audiologi... Co? Kto to napisał? To jest tylko moje odczucie. Ale tę książkę czytało mi się szybko i z zawartym tchem. Nie pamiętam już dokładnie, bo tę książkę czytałem w czerwcu, ale chyba ukończyłem ją w weekend, w dwa popołudnia. Nie wiem jak ocenić tę książkę. Sprawdziłem na portalu Lubimy czytać pl, że wystawiłem tej książce ocenę 8/10 (ale crap). Chyba byłem wtedy pijany, chociaż nie piję alkoholu, albo naćpany, chociaż nie biorę narkotyków. Może dlatego dałem jej 8 bo nie było obrazków, albo papierek był zły? Albo główka mnie bolała? Nie wiem. W tej książce nie ma się do czego przyczepić. Spokojnie mógłbym dać tej książce 9/10.
Teraz bym się chciał wziąć za czytanie książki Davida L. Craddocka „Zostań na chwilę i posłuchaj", ale obawiam się, że przez formę jej napisania, mogę jej nie skończyć czytać. Ale spróbuję.