Przeczytane: Joseph Conrad - „Jądro ciemności" (1899, 2023) - Wydawnictwo Miasto Książek



https://woblink.com/ebook/jadro-ciemnosci-joseph-conrad-289531u

Listopad 2023 roku był dla mnie miesiącem kruchym pod względem czytelniczym, gdyż przeczytałem w nim tylko trzy książki. Pierwszą z nich było słynne opowiadanie Josepha Conrada „Jądro ciemności”, które chciałem przeczytać już od dawna. Do napisania „recenzji”, a raczej moich wrażeń, na temat tego opowiadania zabieram się od prawie dwóch miesięcy i nie wiem jak się za to zabrać. Co chwilę gdy zaczynam coś bazgrać, za chwilę „zapisana kartka” ląduje w cyfrowym „koszu”. Chciałem to napisać podczas przerwy świąteczno-noworocznej, ale od kilku (tygo)dni dopadła mnie niemoc twórcza. Najlepiej obrazowałby to screenshot lub zdjęcie z otwartym arkuszem Notatnika, Worda lub WordPada i migający kursor. No pisz! Odpowiadanie „Jądro ciemności” było inspiracją między innymi dla głośnego filmu „Czas apokalipsy” Francisa Forda Coppoli z 1978 roku z Martinem Sheenem w roli głównej, tylko czasy XIX wiecznego kolonializmu Afryki przez Europejczyków zamieniono na realia wojny wietnamskiej. Odpowiadanie to także było inspiracją dla filmu science-fiction „Ad Astra” z 2019 roku w reżyserii Jamesa Gray'a z Bradem Pittem w roli głównej.

Opowiadanie, a raczej minipowieść „Jądro ciemności” (w oryginale nosi tytuł „Serce ciemności” - „Heart of Darkness”) pierwszy raz ukazała się w 1899 roku, w trzech odcinkach, w szkockim magazynie „Blackwood's Magazine” z biegiem czasu przemianowanym na „Blackwood's Edinburgh Magazine”, który ukazywał się w latach 1817-1980. Pierwszy raz „Jądro ciemności” jako osobna książka ukazało się w 1902 roku. Ja sobie zakupiłem tę książkę w postaci e-booka na Woblinku. Jestem to pierwsze wydanie, którego wydaniem (masło maślane) zajęło się Wydawnictwo Miasto Książek w 2023 roku. Przekładem na język polski zajęła się pani Aniela Zagórska. Projektem graficznym okładki zajęło się MK Studio. Numer ISBN: 978-83-7954-269-7.


Genezą powstania utworu były osobiste przeżycia autora z podróży do Afryki i można powiedzieć, że częściowo jest to opowiadanie autobiograficzne. Joseph Conrad mając 31 lat, na początku 1890 roku zaciągnął się do Belgijskiej Spółki Akcyjnej do Handlu z Górnym Kongiem, która w Wolnym (tylko z nazwy) Państwie Kongo handlowała kością słoniową. A w rzeczywistości był to prywatny „folwark” niesławnego króla Leopolda II, przez który zginęła prawie połowa mieszkańców Kongo. Z tego co pamiętam, to nawet tutaj na Hive (albo jeszcze na Steem) ktoś napisał artykuł o Leopoldzie II. Pamiętam, że na YouTube był dobry film opowiadający o tym zagadnieniu, ale mogłem go znaleźć. Od biedy można obejrzeć film na przehype'owanym kanale Historia bez cenzury, którego nie trawię (są lepsze kanały historyczne). Praca ta była częściowym spełnieniem marzeń autora, ponieważ ten chciał zostać marynarzem. Niestety wytrzymał tam niecały rok i pod koniec 1890 roku zrezygnował. Już w styczniu 1891 roku z powrotem był w Brukseli, a miesiąc później w Londynie. Powodem rezygnacji było czterokrotne złapanie febry i raz dyzenterii (czerwonki) oraz wykończenie psychiczne (w tym depresja), które zniszczyły zdrowie aurora książki. Kolejnym powodem rezygnacji z tej pracy było to, że statek nad którym miał przejąć dowodzenie, miał przybyć dopiero w połowie 1891 roku. Cegiełkę do tego muru dorzuciła misja sprowadzenia z powrotem jednego z handlarzy, chorego na febrę George'a Antoine'a Kleina, który był pierwowzorem powieściowego Kurtza.



Joseph Conrad



Zdjęcie autorstwa George'a Charlesa Beresforda (1904)


https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Joseph_Conrad


Może nie wszyscy wiedzą, ale autor „Jądra ciemności” ma polskie korzenie. Joseph Conrad, a właściwie Józef Teodor Konrad Korzeniowski, urodził się 3 grudnia 1857 roku w Bedryczowie (obecnie Ukraina), a zmarł 3 sierpnia 1924 roku w angielskim Bishopsbourne. Posiadał szlacheckie pochodzenie i należał do herbu Nałęcz. Jego ojcem był pisarz i poeta, a także działacz niepodległościowy Apollon Korzeniowski (1820-1869), a matką była Ewelina Bobrowska (1831-1865). Jej bratem, a zarazem wujem Josepha Conrada był właściciel ziemski Tadeusz Bobrowski, późniejszy autor niesławnych „Pamiętników mojego życia” i „Listów do Conrada”, który zaopiekował się przyszłym pisarzem po śmierci jego rodziców. W 1861 roku rodzice pisarza przenieśli się do Warszawy, gdzie ojciec Josepha Conrada zaangażował się w działalność polityczną, wstąpił do stronnictwa „Czerwonych” i brał udział w przygotowaniach do Powstania Styczniowego. Niedługo później rosyjski wywiad aresztował Apollona Korzeniowskiego. Rodzina przyszłego pisarza została wysłana w głąb Rosji do Permu. Dzięki wstawiennictwu drugiego wuja pisarza, jednego z przywódców „Czerwonych” i Powstania Styczniowego - Stefana Bobrowskiego - udało się „złagodzić” karę. Karę zsyłki do Permu udało się zamienić na bliższą Wołogdę, a w 1863 roku na ukraiński Czernihów. To tam 11 kwietnia 1865 roku zmarła matka pisarza na gruźlicę. Po śmierci matki Joseph Conrad trafił pod opiekę swojego wuja Tadeusza Borowskiego. W 1867 roku po powrocie ojca z wygnania przenieśli się do Lwowa będącego pod zaborem austriackim, a w 1869 roku przenieśli się do Krakowa, gdzie 23 maja 1869 roku ojciec Josepha Conrada zmarł także na gruźlicę. Przyszły pisarz uczęszczał wtedy do gimnazjum św. Anny, którego nie ukończył. W 1873 roku Tadeusz Bobrowski wysłał bratanka do szkoły z internatem we Lwowie, którą prowadził jego kuzyn, lecz z nieznanych przyczyn rok później zrezygnował. Od wczesnych lat dzieciństwa młody Józef chciał zostać marynarzem. W 1874 roku w wieku 17 lat wyjechał do Marsylii, gdzie pracował jako pomoc i jako marynarz na statkach: „Mont Blanc” i „Saint Antoine”, z którymi popłynął dwukrotnie na Karaiby i do Ameryki Południowej. Po powrocie pojawił się problem obywatelstwa Korzeniowskiego, gdyż ten miał rosyjskie obywatelstwo (wtedy nie było Polski, a marionetkowe Królestwo Polskie pod butem caratu) i podlegał poborowi do carskiej armii. A wtedy Rosja prowadziła wojnę z Turcją (Imperium Osmańskim), a młodemu Josephowi Conradowi nie uśmiechało się ginąć za wolność „waszą i naszą”. Bez odpowiedniego dokumentu i zrzeczenia się rosyjskiego obywatelstwa nie mógł się zaciągnąć na statek. Wtedy przyszły pisarz próbował popełnić samobójstwo. Strzelił sobie w pierś, ale pocisk okazał się być z waty i młody Korzeniowski przeżył. Kiedy wuj się dowiedział o zdarzeniu, odwiedził bratanka i ustalili wersję, że został ranny w pojedynku. Następnie zdecydowali, że młody Conrad zaciągnie się do brytyjskiej marynarki. W lipcu 1878 roku Korzeniowski przeniósł się do Wielkiej Brytanii i rozpoczął pracę w brytyjskiej marynarce handlowej. W 1880 roku zdał egzamin na drugiego oficera, a w 1884 roku zdał egzamin na stopień wyżej, a w 1886 roku udało mu się otrzymać brytyjskie obywatelstwo. W tym czasie odbył kilka podróży do Australii i do Azji Południowo-Wschodniej. Podczas wyprawy do Singapuru mógł zginąć, gdyż ich statek zatonął, lecz udało się Conradowi tę katastrofę przeżyć. W 1886 roku otrzymał także stopień kapitana. W 1888 roku został mianowany kapitanem statku „Otago”, z którym do roku 1889 kursował do Australii, gdzie wspomnienia z tych wypraw zawarł w powieści „Smuga cienia”. W zasadzie na początku 1890 roku rozpoczyna się akcja „Jądra ciemności”. Joseph Conrad nie może znaleźć pracy w brytyjskiej marynarce i zaciąga się do belgijskiej marynarki handlowej, z którą wyrusza z portu w Bordeaux do Afryki. W tym czasie rozpoczął prace nad swoją debiutancką powieścią „Szaleństwo Almayera”, która ostatecznie ukazała się w 1895 roku. Rok później, na początku 1891 Conrad wrócił z Afryki i powoli kończył swoją przygodę z żeglugą i ostatecznie zajął się pisarstwem. Swoją podróż do Afryki przepłacił zdrowiem fizycznym jak i psychicznym. W 1894 roku odbył podróż na Ukrainę, ponieważ jego wuj Tadeusz Bobrowski zmarł 23 stycznia 1894 roku. W tym samym czasie, mniej więcej w styczniu 1894 roku Joseph Conrad w wieku 36 lat porzucił ostatecznie pracę marynarza, osiadł na lądzie i zajął się pisarstwem. Jak się uważa, debiutancka powieść trzydziestosiedmioletniego w ówczas Josepha Conrada „Szaleństwo Almayera” była uważana za meteor, który uderzył w ziemię. Niektórzy krytycy literaccy uważali, że do niespodziewanego sukcesu pisarza mógł przyczynić się kryzys wieku średniego. W sumie Joseph Conrad napisał dziewiętnaście powieści, siedem zbiorów opowiadań i nowel, trzy sztuki dramatyczne i cztery zbiory esejów.

W 1998 wydawnictwo Modern Library umieściło cztery powieści Conrada na liście stu najlepszych powieści anglojęzycznych XX wieku. A były to: „Tajny agent” (46 miejsce), „Nostromo” (47 miejsce), „, Jądro ciemności ” (67 miejsce) i „Lord Jim” (miejsce 85). W takim samym rankingu organizowanym przez Newsweek w 2009 roku znalazły się dwie powieści Conrada „Jadro ciemności” i „Lord Jim”.



Fabuła opowiadania (chociaż ja bym wolał je traktować jako powieść, utwór jest trochę za długi jak na opowiadanie) nie jest jakaś nazbyt skomplikowana, ale na początku miałem problem z tym kto jest narratorem i musiałem przeczytać je dwukrotnie. Odpowiadanie to ma narratora pierwszoosobowego, który opowiada swoją historię z czasów wyprawy do Kongo i nie wiedziałem czy to jest Charles Marlow, czy to opowiadał jeden z jego towarzyszy. W tekście kilkukrotne natknąłem się na wpis o Marlowie jako w trzeciej osobie, co mnie zbiło z tropu. Tak to jest, jak się jest niewykształconym głupkiem i nie potrafi się czytać zdań złożonych ze zrozumieniem. Akcja opowiadania rozpoczyna się w Londynie, kiedy to grupka przyjaciół - marynarzy - rozpoczyna rejs statkiem po Tamizie i zaczynają opowiadać swoje przeżycia związane z żeglugą i morzem. Odpowiadanie skupia się na narratorze opowieści Charlesie Marlowie, który po „zejściu na ląd” przez jakiś czas miał dość morza, ale w końcu trzeba było wrócić do „roboty” i dzięki znajomym chwycił „fuchę” w agencji handlującej kością słoniową. Dostał rolę zarządcy jednej z baz handlowych po tym jak jego poprzednik został zabity, oraz kapitana statku parowego, którym miał popłynąć do Afryki, do Wolnego Państwa Kongo, gdzie po rzece Kongo miał kursować pomiędzy belgijskimi bazami handlowymi i przewozić między innymi kość słoniową. Jeszcze przed wyruszeniem w podróż ewentualny przyszły pracodawca ostrzega naszego bohatera, że podróż tam może zniszczyć jego psychikę, lecz Marlowe to całkowicie lekceważy. Zastana rzeczywistość jest daleka od ideału i od wyobrażeń bohatera. Już na samym początku tuż po przybyciu na miejsce zostaje on „przygwożdżony” na kilka tygodni, gdyż jego statek został uszkodzony osiadając na mieliźnie i trzeba było go naprawić. Tam na miejscu widzi jak są traktowani tubylcy, wręcz jak niewolnicy, a nawet jak bydło, którzy zakuci w kajdany wykonują ciężką pracę. Na miejscu Marlowe dowiaduje się o jednym z pracowników agencji i przywódców jednej z baz handlowych, niejakim Kurtzu, który tutaj jest traktowany niemal jak legenda, wręcz jak Bóg. Kurtz podobnie jak Marlowe miał zaopatrywać agencję handlową w „białe złoto” czyli kość słoniową i zapełniać „białe plamy” na mapie. Niestety z Kurtzem nie było kontaktu od kilku tygodni, w każdym razie od dłuższego czasu i Marlowe dostaje zadanie aby dowiedzieć się co się dzieje z Kurtzem i ewentualnie sprowadzić go z powrotem. Po naprawie statku wyruszają w górę rzeki Kongo, by sprawdzić co się stało z mitycznym Kurtzem. Narrator opowiadania po wysłuchaniu wszystkich zasłyszanych opowieści o Kurtzu, jest zafascynowany nim, boi się go i chce się z nim spotkać, usłyszeć jego głosu. Kiedy już do tego dochodzi, Marlowe jest trochę zawiedziony i podejrzewam, że nie tak sobie wyobrażał spotkanie z wynoszonym na piedestały Kurtzu. Dalej nie będę spoilerować. Doczytajcie sobie sami jak to się skończyło.


Król Leopold II Koburg (1835-1909) 


Omówienie problemów poruszanych przez tę książkę należałoby rozpocząć od wyjaśnienia tytułu. W oryginale książka ta nosi tytuł „Heart of Darkness” czyli „Serce ciemności”, a na język polski została przetłumaczona jako „Jądro ciemności". Tytuł książki ma znaczenie symboliczne i można traktować dwojako: dosłownie i w przenośni. Dosłownie ten tytuł można traktować jako wyprawę w nieznane, wyprawę w dziewicze i niezbadane obszary afrykańskiego lądu, a dokładniej w niezbadane obszary środkowoafrykańskiej dżungli, a także z niebezpieczeństwami wiążącymi sie z taką wyprawą jak egzotyczne choroby, śmierć z rąk tubylców czy dzikich zwierząt. Sam Marlow tereny te przyrównywał do wyprawy do początków świata, wyprawę do prehistorycznej ziemi lub na obcą planetę. Metaforycznie utwór ten możemy traktować jako podróż w ciemne zakamarki ludzkiej natury, co też jest ukazane w tym utworze. Uosobieniem tego są Europejczycy, którzy kolonizując obszary Afryki poprzez swoją chciwość i żądzę zysku, uciekają się do potwornych rzeczy wobec rdzennej ludności Afryki. Uosobieniem tego zła jest postać Kurtza, który wręcz stworzył swoje prywatne państwo autorytarne ze swoją prywatną armią, a sam był nieobliczalny i zdolny do czynienia potwornych rzeczy zarówno „białym” jak i „czarnym”. Marlow pod koniec utworu wprost nazywa umysł Kurtza jądrem ciemności.

Powieść (ja tę książkę tak traktuję, bardziej niż opowiadanie) „Jądro ciemności” porusza trudny temat XIX wiecznego europejskiego kolonializmu w Afryce i kolonializmu w ogóle, który też miał miejsce w poprzednich wiekach między innymi w Ameryce. W tym konkretnym wydaniu jest to belgijska ekspansja na Wolne Państwo Kongo (wolne było tylko z nazwy) w latach 1885-1908, kiedy to belgijski król Leopold II zgotował miejscowej ludności piekło na ziemi. Też spotkałem się ze stwierdzeniem, że wtedy powstały pierwsze obozy koncentracyjne na długo przed powstaniem pierwszego obozu koncentracyjnego KL Dachau w 1933 roku. Szacuje się, że mogło zginąć około 50% populacji Wolnego Państwa Kongo czyli nawet 10 milionów ludzi. Organizacje międzynarodowe potępiały ten proceder, król Leopold II oficjalnie to potępiał, choć w rzeczywistości miał to gdzieś i bogacił się na wyzysku tych biednych ludzi, zwłaszcza na handlu kauczukiem. O tym właśnie jest ta książka, o ludzkiej chciwości, o wyzysku ludzi przez innych ludzi i bogaceniu się ich kosztem. Praktycznie jest to temat uniwersalny, stary jak świat i za sto lat będzie aktualny. Powieść ta pokazuje hipokryzję białego, teoretycznie kulturalnego i wykształconego człowieka, który przybył do Afryki by ukulturalniać tamtejszych mieszkańców, a w rzeczywistości ich gnębić i niewolić. W tej powieści biali przybysze z Europy są przedstawieni jako „ci źli”. Przykładem też był Kurtz, który w tytułowym „jądrze ciemności” zorganizował coś w rodzaju prywatnej armii tubylców, która była na jego usługach. A sam był nierzadko okrutny dla swoich podwładnych, nabijając głowy niepokornych na pale, a nierzadko nazywając rdzenną ludność „czarnuchami”. Trzeba przyznać wprost, że Kurtz był rasistą i nienawidził tamtejszej ludności. W tamtych czasach Josephowi Conradowi też zarzucano rasizm, ponieważ są zawarte w tej powieści takie zwroty, że teraz by nie przeszły. Wydanie tej powieści w dzisiejszych spierdolonych czasach wszechobecnej poprawności politycznej mogłoby być problemem, a nawet wręcz niemożliwa. Nie wiem czy dzisiaj by ta książka wyszła. Pisząc tę notkę czuję się jakbym wrócił z powrotem do szkoły i pisał wypracowanie na język polski. Chodziaz nie uważam się za pisarza ściąg dla dzieciaków na język polski, bo są lepsze strony i portale z opracowaniami. A na pewno możnaby napisać więcej o tej książce. Drogie dzieciaki, nie traktujcie tego jako gotowca, lecz bardziej jako „pomoc” w ustawieniu na odpowiednie tory.😂



Przydałoby się to jakoś podsumować. Opowiadanie - a może bardziej minipowieść - „Jądro ciemności” chciałem przeczytać od bardzo dawna, a przynajmniej od 20 lat, kiedy w 2004 roku na DVD wyszła wersja reżyserska filmu „Czas apokalipsy” Francisa Forda Coppoli. Wtedy dzięki dobrodziejstwu internetu dowiedziałem się o „Jądrze ciemności” i Józefie Korzeniowskim to znaczy Josephie Conradzie. Od jakiegoś czasu miałem je kupione na Woblinku w postaci e-booka i czekało na „kupce wstydu" do przeczytania. Sam utwór nie jest długi, ponieważ zajmuje w formie elektronicznej około 125 stron, a w wersji fizycznej jeszcze mniej, bo około 100 stron. Przeczytanie tego opowiadania zajęło mi jedno popołudnie (a przeczytałem je dwukrotnie), a napisanie tej notki dwa miesiące (jak kończę, mamy 1 stycznia 2024). Utwór ten uchodzi za arcydzieło, a mnie jakoś nie porwało. Być może doszło do zjawiska znanego w psychologii jako dysonans poznawczy. Oczekiwania przerosły efekt zetknięcia się z dziełem. Książka jest bardzo dobra, ale... „czegoś”... tu zabrakło. Naprawdę czyta się to... [szepcze] zajebiście ... ale czegoś tu zabrakło. Być może to, że utwór jest bardzo krótki i można go przeczytać w trzy godziny, gdyby był dłuższy. Nie chciałbym nazwać go zawodem roku 2023, ale liczyłem na trochę więcej. Czułem się jak ten Marlow, który nasłuchał się opowieści o Kurtzu, a gdy w końcu go spotkał... zawód. Jak dla mnie 7/10. Bardzo dobra książka i tyle.
***

<center>**Pomoc**</center>
https://dzieje.pl/postacie/joseph-conrad-1857-1924

https://historia.dorzeczy.pl/xix-wiek/234622/jozef-korzeniowski-joseph-conrad-pisarz-zycie-tworczosc-dziela.html

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Joseph_Conrad

Popularne posty z tego bloga

Przeczytane: „451° Fahrenheita” - Ray Bradbury (1953, 2018) - Wydawnictwo Mag

Cursed Tomb (2023) [Commodore 64] - Protovision

Lester (2023) gra Commodore 64 - Knifegrinder